Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego/Bóg — Religia — Wiara — Modlitwa
<<< Dane tekstu >>> | |
Autor | |
Tytuł | Złote myśli z dzieł J. I. Kraszewskiego |
Rozdział | Bóg — Religia — Wiara — Modlitwa |
Redaktor | Stanisław Wegner |
Wydawca | N. Kamieński i Spółka |
Data wyd. | 1879 |
Druk | N. Kamieński i Spółka |
Miejsce wyd. | Poznań |
Źródło | Skany na Commons |
Inne | Cały zbiór |
Indeks stron |
Bóg jest największy najpotężniejszy w drobnostkach,
w tych tworach niewidocznych, niedotkniętych, które ożywiają powietrze, ziemię, wody, krew naszą; które żyją gdziekolwiek jest miejsceczko. A ileż to milionów,
milionów niewidocznych jeszcze dla nas? — Bóg, natura — zawsze maxima miranda in minimis.
Ilekroć naród zapragnie walczyć z wolą Bożą przeciw prawdzie wiekuistéj, zawsze, jak w boju Tytanów, pada na twarz zdruzgotany piorunem, przed
majestatem jéj zwycięzkim.
Bóg, ręka boża jest we wszystkiém. Mamy wolę, ale tę ogranicza prawo jéj bytu, jéj natura.
Wiara jest darem Bożym, sprawą łaski; kto ją ma a naraża się na jéj stratę, grzeszy przeciw Duchowi Świętemu i nie łatwo odzyska.
Katolicyzm polski był Chrystusowy, duszny, serdeczny, oświecon, jego formy pełne były soków żywotnych; gdzieindziéj z tych form suche tylko pozostały łupiny. Przy wszystkich usterkach ludzkich, więcéj było szczeréj wiary w Polsce, niż w całéj może Europie. Byliśmy ludźmi, ułomnymi, ale przyjęliśmy ducha nauki Chrystusowéj do serca; szliśmy do dobrego, do coraz lepszego, gorąco przez nieustanne walki ze światem.
Bóg jest duchem czystym, a wszelka prawda jest czysto duchowną.
Wiara jest jako sklepienie, z którego cegiełkę wyjąwszy, runie wszystko.
Bóg co zsyła niepowodzenia, zawody i straty; każdém dotknięciem ma na celu wyższe dobro człowieka.
Wiara daje spokojność, ufność w Bogu i wesołość prawie.
Nie pieniądze więc zbierać, nie bogacić się i urządzać, nie zagospodarowywać, nie szukać doktryn nowych, ale starą wiarą i żywotem odżyć potrzeba. Niech każdy zwróci się w głąb siebie i posłucha w ciszy głosu Chrystusowego, a porówna go z czynnościami własnemi — módlmy się i podnośmy, nie zniżajmy w ziemskich frymarkach.
Właśnie w tém głównie bije w oczy boskość nauki Zbawiciela, że ona jedna cierpienie uświęca, dając mu cel i wskazując je jako przeznaczenie człowieka.
Chrystus jest wielkim przewodnikiem naszym, cudze cierpienia słodzić a swoje znosić, oto żywota całego zadanie.
Modlitwa niebo porusza.
Niech każdy poprawia siebie, a więcéj jednym chrześcianinem będzie na świecie.
Łacniéj zaprawdę było kazać ludom w pierwszym wieku po Chrystusie, niż chrześcianom w XIX; tamto były świeże i niezepsute ludy, przysposobione do przyjęcia prawdy wielkiéj i nowéj, pragnieniem i oczekiwaniem wieków; dziś gorzéj, bośmy wśród tłumu, co przyjął i zapoznał prawdę, co owoc wziął, skosztował i odrzucił od ust spalonych.
Bóg zaprawdę daje narodom siły i swobodnie późniéj rozwijać się im dozwala, ale są wieki w których nie daje im mocy rządzenia sobą, i kieruje małoletniemi, tak że w dziejach widoczne jest współdziałanie Boże. Zasłużyć wszakże potrzeba na pomoc Opatrzności, nie tylko cierpieniem wielkiem, ofiarami wielkiemi, nieszczęściem i rozpaczą, ale świętością, cnotą, pokorą, uległością woli jego i posłuszeństwem prawu wiekuistemu, prawdzie absolutnéj ewangelii.
Modlitwa duszę podnosi, wielkie myśli wzbudza, modlitwa w szczęściu i w cierpieniu jest lekarstwem, ona przypomina wątłość naszych nadziei i nieprzebrane miłosierdzie Boże.
Wiara tylko i modlitwa goją rany śmiertelne zadane przez życie.
Zemsty chrześcianin znać nie powinien i bez grzechu wyrazu tego wymówić nie może. Bóg jedynym mścicielem, my nie powinniśmy się uzuchwalać aż do zastępowania Go. Zemsta zawsze jest zła i występna.
Nie sądźmy abyśmy nie byli sądzeni, przebaczmy, bo wszyscy potrzebujemy przebaczenia... Obcym dzikim zostawmy bałwochwalstwo siły i potęgi, my czcijmy cierpienie i szanujmy boleść.. a darujmy tym którzy — nie wiedzą co czynią.
Dawne wiary były przygotowaniem do jedynéj, do prawdziwie boskiéj w któréj mieliśmy się szczęście narodzić. Świat więc nie był bez prawdy, on jéj oczekiwał, przeczuwał ją, gotował się na jéj przyjęcie.
Nie ten szczęśliwy kto bogaty, nie ten szczęśliwy kto wielki, kto sławny; ale ten, kto umiał kochać jak Chrystus, jak Chrystus przebaczyć, jak On cierpieć.
Kto się sprzymierzył ze złym, mówiąc w sercu — przetrwam czysty, chociaż brudnemu potakiwać będę, dla ocalenia siebie — ten zaparł się Chrystusa i prawdy i w godzinę wielkich sądów Bożych zaparty będzie, albowiem dłoni nie odmyje i serca nie odczyści.
Religia tworzy społeczeństwo zupełnie nowe, jedną wielką rodzinę w któréj Bóg jest Ojcem, a wszyscy ludzie i naród braćmi.
Jedną z prośb w Modlitwie Pańskiéj, na którą najmniéj zwracamy uwagi, jest: nie wódź nas na pokuszenie; ale Chrystus znał słabość ludzką i nie darmo ją święte Jego usta wyrzekły... unikać pokuszenia mało kto umie, mało kto myśli. Sądzimy się zawsze silnymi przeciw wszystkiemu, gdy tymczasem słabi jesteśmy tak, że wpływ najmniéj znaczący, odbija się w jakimś kątku wraźliwéj duszy.
Miłość, która jest osią świata chrześciańskiego, wszystkie rodzi jego cnoty, jak przeciwne jéj samolubstwo wszystkich pogańskich występków było matką.
Z niéj pragnienie i gotowość do ofiary, zaparcie się siebie, pokora.
Bóg próbuje, Bóg często upadkiem zmusza do podźwignięcia się człowieka.
Wielu, co się modlą w cierpieniu, a zapominają o Bogu, gdy im dobrze, nie trać wiary: skarb to wielki. Są ludzie nieopatrzni, co w szale szczęścia rzucają go na drodze, sądząc, że potrzebować nie będą; ale kiedyż się wiara nie przyda?
Módlmy się tylko wszyscy, pacierz ludzi zbliża i do siebie i do Boga.