Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoie opisuiący/Rozdział XVII

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Michał Dymitr Krajewski
Tytuł Woyciech Zdarzyński, życie i przypadki swoie opisuiący
Wydawca Michał Gröll
Data wyd. 1785
Druk Michał Gröll
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ XVII.

Gdyśmy oba byli na oſobności Kolega zaczął mi opowiadać przypadki ſwoie w ten ſpoſób: Wyſłany do Magaty, doſtałem ſię w ſłużbę iednemu z tamteyſzych Rolników, ktory mię naglił bez miłoſierdzia do pracy. Kray ten maiąc Ziemię płonną i po więkſzey części ſkaliſtą wyżywić, nie może tyle wołów i koni, ile potrzeba do uprawy Roli, a tak wſzyſtka praca zlewa ſię na rękę ludzką; Z tym wſzyſtkim potrzeba zaoſtrzaiąc dowcip, dokazuie tego, iż ſkała nawet wydaie z ſiebie pożytek.
W tym ſtanie równaiącym ſię ciężkiey niewoli, zoſtawałem przez trzy Mieſiące; bo chociaż w pierwſzych dniach zaraz przemyślać zacząłem o ucieczce moiey, położenie iednak Kraiu czyniło wſzelkie moie zamyſły nadaremne. Niewidząc innego ſpoſobu do ucieczki, zacząłem robić Balon, ale z tym więkſzą oſtróżnością, im bardziey obawiałem ſię Mieſzkańcow, aby zamyſłu mego nie dociekli. Dopomogło mi Niebo, iż przełamawſzy tyſiączne przeſzkody, puściłem ſię w balonie na los, gdzie mię wiatr ponieſie.
W pięć godzin bliſko po moiey ucieczce przebywſzy Morze, na które poglądałem z boiaźnią, poſtrzegłem Kray ſzeroki, a ucieſzony tym widokiem, gdy mi gazu nie wyſtarczało, do dalſzey podróży opuściłem ſię na dół o półtory mili od ſtołecznego Miaſta. Nayprzód radość, a potym zaſtanawiaiąc ſię nad dalſzym loſem moim, tak ciężki mię żal ogarnął, iż gdyby przeciwności, których doznałem w życiu mniey czułym mię na wſzyſtko nie uczyniły, umarłbym był na ów czas z rozpaczy widząc ſię w takich przygodach, a bez ſpoſobu do życia. Uzbroiony na koniec odwagą zwykłą wſzyſtkim Awanturnikom, udałem ſię na los w tę ſtronę gdzie mię inſtynkt prowadził, i zaſzedłem do Miaſta.
Furburpal Stolica Kamuty (tak ſię nazywa Kray w którym zoſtawałem,) ma w ſobie Mieſzkańców, ktorzy ſię zdaią tak zawſze być zatrudnieni, iak gdyby Swiata całego intereſa mieli na głowie. Wſzyſtkie ulice okryte ſą bez przeſtanku Karyolkami, Wolantami, Jedźcami, Końmi, a co więkſza ci nawet, którzy Ekwipażów nie maią, nigdy inaczey nie wychodzą z domu, tylko ubrani do podróży, maiąc oſtrogi na nogach i pręcik na konia w ręku. Harakter tego Narodu ieſt oſobliwſzy. Wſzyſcy prawie Obywatele ſą żywi, prędcy, wiele o ſobie rozumieiący, gardzący zdaniem ludzi podeſzłego wieku, nieſpokoyni, cierpiec niemogący żadney podległości, nie ſtateczni, prowadzący życie bez celu, i łatwo puſzczaiący ſię na wſzelkie niebeſpieczeńſtwa, utraty wſtydu, zdrowia i Maiątku.
W takim Kraiu zoſtaiąc bez ſpoſobu do życia, czyniłem naypodleyſze uſługi, abym ſię wyżywił, wſzelkie ſtarania przykładaiąc do tego, ażebym iak nayprędzey mógł zrozumieć ięzyk; Potrzeba przełamuiąc wſzelkie trudności, była i dla mnie nayſkutecznieyſzym ſpoſobem. W krótkim czaſie z rozumiałem mówiących i ſam iakokolwiek mowić począłem. Język tego Kraiu nie ieſt trudny, bo zamiaſt ſłów używaią po części Kamutanie głowy, oczu, rąk, nóg, i całego ciała, ktorych różne ruſzania, tłumaczą myśli pełne taiemnic, tak iż pierwſzy raz widząc ich mowiących, rozumiałem żem ſię doſtał między naſzych fircykow, ktorych z Francuzkiego zowiemy ptymetrami.
Umieiętność ięzyka poſłużyła mi do tego żem znalazł ſłużbę u iednego Pana za Lokaia, bo tam lepiey płacą takim, ktorzy pomagaią do utraty maiątku, niż tym, ktorzy chodzą około powiękſzenia intraty. Płaca moia była znaczna. Prawda że mię częſto miiała, ale różne ſekretne uſługi, i facyendy, ktore mi pan zlecał nie były bez korzyści. Nie ma lepſzego życia iak ſłużyć u takiego Pana, który ſię ſam rządzić zaczyna. Zegarki, tabakierki, pierścienie, przechodziły z rąk Kupcow, do rąk Lichwiarzow, a ia dogadzaiąc potrzebom Pańſkim nie zapominałem także o moich, tak dalece iż obrot moy, i przemyſł w krótce mię na tych nogach poſtawił, iż kieſzeń moia była dla Pana oſtatnią ucieczką w iego potrzebach.[1]
Przez kilka Mieſięcy ſłużby moiey u Pana rozbiwſzy kilka Wolantow i Karyolek uſtawicznym po bruku trzaſkiem; Zapaliwſzy kilkoro koni ſzalonym na nich dokazywaniem, roztratowawſzy kilkoro ludzi; Komedye, reduty, karty, ſłodkie bilety, i odpiſy, z któremi biegałem, tak nam obom przewiodły głowę, że Pan na maiątku, a ia zapadł na zdrowiu. Wzięto mię do Szpitala, a pan za długi oſiadł ſpokoynie w areście.
Gdym odzyſkał ſiły doſtałem inney ſłużby. Pani moia młoda mężatka nudząc ſobą w Domu przy ſtarym Mężu, była uſtawicznie iak w podróży kręcąc ſię po cudzych Domach. Byłem pilny w uſługach, bo mi ſię równie dobrze działo iak w pierwſzey ſłużbie. W krótce przypuſzczony do wſzyſtkich ſekretów, byłem Lokaiem i konfidentem; ale gdy o powierzonym mi ſekrecie całe iuż Miaſto ſzemrać poczęło, ſtraciłem łaſkę u Pani, żem dobrze łgać nie umiał, i wygnany byłem od Pana, żem prawdy przed nim nie mówił.
Po różnych innych przypadkach, chwyciłem ſię nakoniec handlu, a zaſłyſzawſzy iż w Modolu zrobić można fortunę z tych wſzyſtkich wymyſłow ktorych do ſtroiu ſwego potrzebuią Damy, umyśliłem nabrawſzy takich towarów puścić ſię w te ſtrony, i maiąc ſpoſobność do tego wykonałem móy zamyſł.
Z początku handel ſzedł mi pomyślnie. Nowość wſzędzie popłaca, ale oſobliwie w tym Kraiu gdzie ſtróy tak ſię odmienia iak pogoda ieſienna. Towary Sklepu mego dawały ton w naypierwſzych Domach, a im dziwacznieyſze były tym bardziey ſię podobały Damom. Już przychodziłem do znacznych kapitałów, ale co poſpolicie ruynuie Kupców, to i mnie zgubiło. Przyſzedłem do ubóſtwa daiąc na kredyt takim, ktorzy wſzyſtko ſtracili, i w tym ſtanie zoſtaieſz mię teraz kochany przyiacielu.
Ulitowawſzy ſię nad loſem Kolegi, ponowiłem mu nadzieię przyſzłego naſzego ſzczęścia; A gdym go proſił, aby mi opiſał Mieſzkańcow Kraiu tego, tak daley mowić zaczął:
Miaſto Modol ieſt u Wabadanów całym ich Kraiem, bo w nim tylko znayduie ſię obfitość wſzyſtkiego, wyiąwſzy pracę, rzetelnoćć, i oſzczędność, których ſzukać trzeba na Wſi. Wielka część Maiętnych Wabadanów, dla tego lubi ſiedzieć w tym Mieście, że tu o to ſię tylko ſtara, aby mieć różne zabawki. Jedni bawią ſię tym, co pochlebia ich wynioſłości, drudzy ſzukaią tego, co ſię zgadza z ich ſkłonnościami, inni żenią ſię i rozwodzą, inni tracą i facyenduią, a wſzyſcy prawie mieſzkaią, iedzą, mówią, ſtroią ſię, i ekwipuią iak ten Naród, który o kilka ſet mil ieſt od Modolu. Zbytki, które z tamtąd wywożą ruynuią ich doſtatki i niſzczą Kray cały, tak iż praca nędznych Wieśniakow nie wyſtarcza, aby dogodzić wſzyſtkim ich wymyſłom.
Płeć Niewieścia w tym Mieście gra naywiękſzą rolę. Wiele Dam tuteyſzych mimo wielowładności, którą maią nad Płcią naſzą, tak iednak ſą podległe modzie ſwey wielowładney Pani, iż ta deſpotycznie rządzi niemi chociaż rozkazy iey bywaią częſtokroć przeciw wygodzie, wdziękom, i ſkromności. Modolanki miałyby ſobie za krzywdę, gdyby używały ſukien z materyi kraiowey. Wſzyſtko cokolwiek ſtróy ich ſkłada, ieſt Zagranicznym towarem. Nowość ieſt ich panuiącą ſkłonnością, dla tego wſtydziłyby ſię wdziać na ſiebie tę ſuknią, w którey ie widziano iuż ze dwa razy, a ta odmiana ieſt przyczyną, iż nie maią dotąd żadnego opiſania ſtroiu; Bo naylepſze Piſmo byłoby niedoſtatecznym. Jednego dnia noſzą trzewiki płaſkie, drugiego wyſokie na piędź od ziemi. Raz głowa więkſza, drugiraz mnieyſza. Boki czaſem mniey wypukłe, czaſem ſzerokość ich równa ſię prawie wyſokości całey oſoby. Zdaie ſię iednak, iż naywięcey maią doczynienia z włoſami; Raz ie przyſtrzygaią, drugi raz nadſtawiaią cudzemi, podwiiaią do góry, ſpuſzczaią na dół, ſmaruią, poſypuią, czeſzą, kędzierawią, maluią, ſadzą, i wyrywaią.
Mimo tylu odmian na głowie na żadną iednak ieſzcze, nie natrafiły aby im przypadła do guſtu. Wſtydząc ſię tych włoſow, z któremi tyle korowodow robią, zaſłaniaią ie chuſtkami, kapeluſzami wielkiemi i małemi, podgiętemi i ſpuſzczonemi na oczy, wſtążkami, kwiatkami, kitkami, ſiatkami, kornetami, kapturami i kapturkami....
Co do kolorów te koleią iedne po drugich ſtaią ſię modnemi. Po białym, czarnym, żółtym, i zielonym naſtaie ciemny, iaſny, blady, żywy i nie ma tak brzydkiey rzeczy, któreyby kolor nie wſzedł kiedyżkolwiek w modę. Przyczyna tego ieſt ta, iż każda Modolanka ma ſię za piękną, i w ſamey rzeczy piękność ieſt u niektorych naypierwſzą zaletą. Jak tylko iakiey Panience zanoſi ſię na urodę, nayprzód radość Rodziców, powinſzowania Przyiaciół, i podchlebſtwa domowych, dadzą iey domyślenia że ieſt piękną, i że uroda nie ieſt poſpolitym przymiotem; Potym przyſtąpią zwierciadła, które iey tę prawdę podchlebniey ieſzcze wytłumaczą; Nakoniec Chłopcy tak iak i naſi powtarzaiąc częſto z wzdychaniem ale tak głośno aby ona ſłyſzała: Jakże ładna! Jakże świeża! przewrócą iey głowę; Rozumi że uſzczęśliwić Męża, doſyć ieſt natym, aby mieć urodę.
Gdy mi Kolega opowiedział Przypadki ſwoie, i opiſał zwyczaie Mieſzkańcow Modolu, ciekawy był także wiedzieć co mi ſię zdarzyło od tego czaſu iak naſ rozłączono w Sielanie. Rozmowa naſza trwała długo, zwyczaynie iak takich Oſób, ktore doznały rozmaitego loſu. Kolega obmyślił dla mnie wieczerzą; Poſileni, i cieſząc ſię wſpólnie w naſzych przygodach, gdy mię ſen coraz bardziey zniewalać zaczął, udaliśmy ſię na ſpoczynek, i zaſnąłem tak twardo, iak na owey Górze Nadmorſkiey Snu, gdyśmy przybili do Sielany.





  1. Nie ieſt to rzadkim przykładem (mówi ieden Autor) widzieć Maiętnego, któremu ſto tyſięcy nie wystarcza do życia, i że pożycza u tego, który żyie z tyſiąca. Staraiący ſię o Summy na Kontraktach Lwowſkich, upatruią poſpolicie czterokonnych ſkarbników, bo ſześciokonny Ekwipaż częſtokroć nie miewa więcey, iak pozłacane ſzory.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Michał Dymitr Krajewski.