Wiedza tajemna/Rozdział VI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Stanisław Antoni Wotowski
Tytuł Wiedza tajemna
Wydawca Wydawnictwo „Współpraca“
Data wyd. 1939
Druk Drukarnia „Współpraca“
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


ROZDZIAŁ VI
RÓŻOKRZYŻOWCY.

Wiele mówiono i mówią o różokrzyżowcach mimo, że to tajemnicze bractwo mało pozostawiło śladów swego bytu. Sama ich historia otoczona jest legendą i istnienie założyciela kwestionowane.
Według podania zakon miał założyć niemiec Chrystian Rosenkreutz urodzony w 1377 r., skąd też i nazwa: Rose i Kreutz — Róża i Krzyż.
Oto co o nim podają:
Na początku piętnastego wieku w Niemczech urodził się potomek znakomitej rodziny Chrystian von Rosenkreutz, który we wczesnej młodości stał się sierotą. Początkowe wychowanie otrzymał w klasztorze; opuścił go mając lat 16, by podróżować po Azji, Arabii, Egipcie i Marokku. Osiągnął podczas podróży ogromną wiedzę ogólną, ostateczne zaś wtajemniczenie miał otrzymać w mieście Damkarze, którego nie odnajdujemy na żadnej mapie. Miał jakoby posiadać Księgę Świata „Liber Mundi“, znaną prócz niego jeszcze niejakiemu Theophrastowi.
Po powrocie do Europy przedsięwziął projekt reformy religijnej, artystycznej i politycznej i w tym celu złączył się z braćmi C. V. L. i J. O., do których później przyłączyli się: malarz B. i bracia G. G. i P. D.
Nauczył on ich języka magicznego, zażądał bezwzględnej czystości i nadał nazwę różokrzyżowców.
Zasadnicze warunki przynależności do bractwa były dość proste i streszczały się w następującym:

  1. Leczyć wszystkich darmo;
  2. Nosić strój kraju, w którym się mieszka;
  3. Co rok przybywać na miejsce ogólnych zebrań lub przedstawić na piśmie powód niemożności przybycia;
  4. W chwili śmierci wyznaczyć godnego w bractwie następcę.
  5. W razie śmierci starać się, by miejsce pochowania pozostało nieznanym.
  6. Trzymać w ukryciu w ciągu 120 lat wszelką wiadomość o istnieniu bractwa i mocno w to wierzyć, że gdyby nawet bractwo zniszczonym zostało, może w każdej chwili zmartwychwstać.

Zachowanie tych prostych i nieskomplikowanych warunków, miało zapewnić Różokrzyżowcom ową nadprzyrodzoną władzę, o której francuski pisarz XVII w. G. Naudé w swym dziele „Instruction a la France sur la verité de l‘histoire des Frères de la Rose Croix“ podaje:
Że członkowie tego bractwa nie znają uczucia ani głodu ani pragnienia. Nie podlegają chorobom śmierci i starości;
Że posiadają książkę, z której mogli się nauczyć wszystkiego (Liber Mundi), co w innych książkach napisanym zostało;
Że mogą rozkazywać duchom i demonom i że na rozkaz ich larwy noszą im żądane skarby;
Że mogą przetwarzać kruszcze na złoto;
Że pierwsi bracia mieli dar leczenia wszystkich chorób;
Że bractwo nigdy nie może uledz zagładzie;
Że w jakimkolwiek miejscu by się znajdowali, wiedzą wszystko co się dzieje na pozostałym świecie;
Że cała mądrość ich jest zawarta w księdze „Liber Mundi“, ważniejszej od Biblii. Księgę tę trzymał brat oświecony Chrystian Rosenkreutz, w prawym ręku po śmierci, gdy zmarł, mając 106 lat;
Że głoszą oni, iż papież jest Antychrystem i że oni mają moc zniweczenia jego potrójnej tiary i przywrócenie prawdy na świecie.
Aby wyczerpać legendę, muszę nadmienić, iż zmarł Chrystian Rosenkreutz podobno w 1484 r. a więc w wieku 106 lat. Ostatnie lata spędził w zupełnym osamotnieniu, żyjąc jak anachoreta w grocie.
Grób jego został odszukany w 1604 r., a więc w 120 lat później, dokoła grobu widniały napisy:
Post CXX Annos patebo.
A. C. R. K. Hoc universi compendium vivus mihi sepulcrum feci.
Jezus mihi omnia
Na trumnie po czterech rogach:
1. Nequaquam Vacuum
2. Legis Jugum.
3. Libertas Ewangelii.
4. Dei Gloria intacta.
(Napisy oznaczają: „Po 120 latach będę stał otworem,“ „Ja A. C. R. C. uczyniłem sobie z tego odbicia wszechświata grób“, „Jezus mi wszystkim“, „Nigdzie nie ma pustej przestrzeni“, „Surowość prawa“, „Swoboda Ewangelii“ i „Sława Boga nienaruszona“).
Tak brzmi legenda, lecz większość uczonych wogóle powątpiewa, czy Rosenkreutz istniał kiedykolwiek. Twierdzą oni, że słynna „Fama fraternitatis Rosae Crucis“, skąd poczerpnięte są te szczegóły, napisaną została przez pastora niemieckiego w XVII w. Walentyniana Andreya, który pragnąc stworzyć stowarzyszenie i tym większą mu nadać powagę, pomienione wypadki wymyślił i współczesnych zmistyfikował.
Faktem jest jednak, że stowarzyszenia R—C istniało w Niemczech i z tamtąd przeniesione zostało do Anglii. W Anglii ogromnie się nimi zajął autor „Nowej Atlantydy“ Bacon... zreorganizował... i po dziś dzień mają one opinię jedynych i prawdziwych depozytariuszy wiedzy hermetycznej.
W 1889 r. odnowiony Zakon Różokrzyżowców powstał we Francji. Najbardziej głośnymi jego członkami byli: Stanisław de Guaita, F. Ch. Barlet i Papus. Pojawił się cały szereg dzieł, stanowiących impuls badania nauk tajemnych. Dzieła Guaity p. t. „Au Seuil du Mystere“. (Na progu tajemnicy), „Le Temple de Satan“ (Synagoga szatana) i „La clef de la Magie noire“ (Klucz czarnej magii), zawierają część ezoterycznego wtajemniczenia.
Mimo jednak opublikowania szeregu pism przez różokrzyżowców i ich następców, powiedzieli oni to tylko, co chcieli powiedzieć, pozostawiając w cieniu sprawy z którymi nie pragnęli zapoznawać ogółu.
Jeden z nowszych autorów, powieściopisarz angielski Bulwer Lytton (który wprowadził w Londynie do loży Eliphasa Levi) najjaśniej może przedstawił zagadnienie. W swej książce p. t. „Zanoni“ przedstawia on człowieka, który dzięki własnej pracy osiągnął nadludzką potęgę. W „Na progu tajemnicy“ Stanisław de Guaita zatrzymuje się nad wzmiankowanym romansem. Pisze: „Zanoni“ jest książką bogatą w tajemnice i arkany. Pod osłoną olśniewającej wyobraźni autor ukrył tradycyjne sekrety różokrzyżowców“. Sam Bulwer Lytton również o tym wspomina.
Zanoni jest historią profana, który pragnie zostać adeptem, lecz nie umie zasłużyć na tę łaskę posłuszeństwem. Clarence Glydon — profan — jest malarzem, pragnącym raczej z ciekawości, niż z prawdziwej chęci poznania, studiować nauki hermetyczne i w tym celu, aby stać się wtajemniczonym, zwraca się do maga Medżura. Ten przyjmuje go za ucznia, lecz wiedząc, jak postępować należy, dnia pewnego, gdy zmuszonym jest opuścić dom — zabrania czynić samoistnie jakąkolwiek operację magiczną.
Skuszony jednak swobodą i obecnością tajemniczej księgi, leżącej na stole, Glydon postępuje wbrew zakazowi. Lecz w tejże chwili następuje kara. Nie potrafi opanować sił, jakie wywołał. Widzi zjawisko straszliwe — Stróża dziedzin zakazanych — potwora o gorejących oczach, który nie przepuszczał nikogo, nieprzygotowanego — na „tamtą stronę“.
Przerażony widmem, następującym coraz bliżej i nie umiejąc się przed nim bronić, Glydon pada zemdlony — i długich trzeba było starań Medżura, by jako tako przywołać go do życia i zdrowia. Mimo starań, mimo wypicia eliksiru magicznego, Glydon jest wciąż opanowany wspomnieniem straszliwego koszmarnego obrazu.
W końcu przychodzi nieco do siebie, lecz Medżur mu oświadcza, iż za karę, nigdy wtajemniczonym nie zostanie.
Bardzo wiele osób sądzi, że inicjacja jest prostą formalnością i każdy może opanować potężne sekreta.
Oto co w tym względzie mówi Medżur:
„Przypuśćmy, iż udzielamy naszej wiedzy wszystkim, zarówno dobrym jak złym — czy będziemy dobroczyńcami czy szkodnikami?
„Wyobraźmy sobie tyrana, rozpustnika, zepsutego, przewrotnego, oddzielonych podobnych potęgą — czy nie zamienią się oni w demonów ludzkości? Zgódźmy się nawet, iż ten sam przywilej został użyczony dobrym — w jakim stanie znajdzie się ludzkość? Byłaby to wieczna walka złych z dobrymi, w której dobrzy, jako mniej przewrotni napewno ulegną! Z tej przyczyny zobowiązaliśmy się uroczyście udzielać naszej wiedzy li tylko tym, którzy z niej złego użytku nie uczynią, a prócz tego się zgodzą przejść szereg prób, oczyszczających serca i wyzwalających z namiętności“.
Medżur w tych słowach daje odpowiedź na pytanie, czemu nauki tajemne nie stoją otworem dla wszystkich. Adept musi być wolny od wszelkich pragnień, które przywiązywałyby go do ziemi. Musi być wolny od miłości kobiety, wolny od skąpstwa i ambicji. Wyrzec się nawet musi marzeń o sławie i zaszczytach.



Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Stanisław Antoni Wotowski.