Widzenie (Tarnowski)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Ernest Buława
Tytuł Widzenie
Pochodzenie Krople czary. Część pierwsza
Wydawca Paweł Rhode
Data wyd. 1865
Druk A. Th. Engelhardt
Miejsce wyd. Lipsk
Źródło Skany na Commons
Inne Cała część pierwsza
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Widzenie.

O błogosławiona! błogosławiona!
Dusza co w zimy tkwiąc lodach,

Skajdanione, mdlejące, wyciąga ramiona
Ku wiośnie!...
I ogromem cierpienia w Tytana wrośnie
Których plemię posadą wstrząsa tu w narodach!..
Nad świata puszcze
Szatanów tłuszcze,
Z dłoniami na piersi białéj,
Idziesz o duszo,
Wielka katuszą,
Narodu, w pochód wspaniały!...
Za tobą idą duchy tych ludów,
Co pragną światła promienia,
Co zadumane wśród wieści cudów,
Boga zabyły istnienia....
O! i te ludy nowego plemienia
Z płaczącym śmiechem po gruzach przeszłości
Patrzą się w przyszłość oczyma miłości,
Wstrząsając pęta w ciemności!..
Ten tłum się dziką życia rozpaczą zasmucił,
Nad czarą, co mu stwórca od ust nie odwrócił!...
Ale ty z gwiazdą męczeństwa na czole
O błogosławiona! błogosławiona!
Ku wiośnie ludów wytężasz ramiona
Kamienowana w ciemności, padole!...
Lecz twym szatanom uśmiech przebaczenia
Jak kwiat rzuciłaś, i anielskie skrzydła,
Rozprzestrzeniłaś, aby z pod ich cienia
Pojrzeli w światów przyszłych malowidła!
I postać twoja zaklęta wśród dzwonów,
W pierwszym piorunie co na wiosnę spada,
W ostatni uśmiech, w pierwszą łzę co pada
W głębin wszechżycia ocean ogromów....
Idąc z przeszłości w przyszłość — patrzysz święta
O niepojęta — jasna!.. piekłem sklęta!..
Bo tryśnie światłość życia z twego łona
O! bo miłością słoneczna twa zbroja!
Słysząc zgorszenia niemowląt — i mordy
Miliony jęków sprzędłaś w arf akkordy
W krzyk jeden błogosławiona!...

W krzyk nieśmiertelny, źródłem z niebios zdroja
W grzmot surmy wieków — pierwszy i ostatni —
Zaparcia siebie — i miłości bratniéj:
Bądź wola Twoja!
A pod twe stopy przypadły straszydeł
Tłumy olśnione blaskiem twego serca,
I w cieniu twoich promienistych skrzydeł
Twą nieśmiertelność wył dni twych morderca —
I dusze mniejsze jako gwiazd tysiące
Zlały się w tobie po nocnéj ciemności,
Spadły łańcuchy — podniosłaś ramiona,
A lud twój idąc ku Bogu w miłości
Wołał: o błogosławiona! błogosławiona!..






Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Władysław Tarnowski.