Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1881
Pochodzenie Gazeta Polska 1881, nr 32
Publicystyka Tom V
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 11 lutego 1881
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1881
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


13.

Mieszko Stary i jego wiek, napisał Stanisław Smolka. Warszawa. Nakład Gebethnera i Wolffa. Książka niniejsza mogłaby słusznie zwać się: „Wiekiem Mieszka Starego“, autor bynajmniej bowiem nie ogranicza się na kreśleniu monografii Mieczysława, ani nawet nie obiera sobie tej postaci za wytyczną, około której ma się obracać opowiadanie, ale kreśli szeroki obraz monarchii bolesławowskiej aż do upadku Władysława Laskonogiego. Wobec tego można by się tylko sprzeczać o właściwość tytułu, dzieło bowiem zyskuje pod względem zakresu i znaczenia. Ze śmiercią Bolesława Krzywoustego zaczyna się, zdaniem Smolki, nowy okres dziejów Polski i tak też trzeba go stawiać w znaczeniu naukowem wbrew Bobrzyńskiemu, który przyjmując tylko trzy okresy, pierwszy, t. z. państwa patriarchalnego, kończy dopiero z połową XIII wieku. Według Smolki, zdanie Bobrzyńskiego, że podział monarchii bolesławowskiej nic w ustroju państwa i społeczeństwa nie zmienił, zupełnie jest niesłuszne. Cała też treść książki, o której mowa, ma być na to dowodem. Podział monarchii, obaliwszy dawną ogromną potęgę książąt, od której zależnem było wszystko, powołał do władzy nowe żywioły, nadał znaczenie możnowładztwu, ułatwił walkę o niezależność Kościołowi i wskutek tego zmienił absolutnie, lubo może nie od jednego zamachu, ustrój polityczny wewnętrzny państwa. Pod względem ekonomicznym zmiany również były niemałe, gdy bowiem wielkie wojny bolesławowskie dostarczały w niewolnikach siły roboczej pustynnemu jeszcze krajowi, za czasów książąt źródła te musiały być zastąpione przez kolonizację niemiecką. Na koniec stanowisko państwa na zewnątrz i jego stosunki do państw ościennych zostały całkowicie zmienione, jednem słowem, zmiany zewnętrzne i wewnętrzne tak były wielkie i tak w skutki obfite, że istotnie podział monarchii rozpoczął nową epokę w życiu państwowem, którą nauka musi uwzględnić.
Przychylając się najzupełniej do zdania autora przystępujemy do szczegółowej treści jego dzieła. Przeznaczone jest ono nie tylko dla historyków, ale i dla szerszych kół publiczności, autor bowiem twierdzi, iż jeśli ktoś sądzi, że w jakimś okresie dziejów już grunt jest dostatecznie przygotowany, żeby całość jego syntetycznie ogarnąć, to ogół ma prawo domagać się, by miał ułatwiony przystęp do wyników takiej pracy. Na podobnem zrozumieniu swego zadania przez autora dzieło musiało zyskać z wielu względów, nie tracąc bowiem naukowego charakteru stało się obrazowem i jasnem. Autor przed przystąpieniem do właściwych dziejów kreśli nam w obszernych zarysach tło, na którem się rozegrały. Początkowe te rozdziały przypominają nam odpowiednie z dzieła Szajnochy: Jadwiga i Jagiełło. Przypatrujemy się tedy przede wszystkiem krajowi, jego odosobnieniu od sąsiadów, do którego przyczyniają się puszcze i wody. Jeśli za czasów Jadwigi odwieczne bory, jeziora, pojezierza, bagna i trzęsawiska, słowem, puszcze i woda stanowiły główną „fizjognomię“ kraju, domyślamy się łatwo, że tem bardziej musiało tak być w wieku XII. Obrazy też Smolki są jakby potęgowaniem obrazów Szajnochy. Wśród puszcz i wód rolnictwo nieśmiało tylko mogło czepiać się bardziej podatnych kawałków gruntu, głównem zaś zajęciem ludności, jak jeszcze i za daleko późniejszych czasów, było myślistwo, rybołówstwo, bartnictwo i hodowla bydła. Do trzebieży lasów i krzewienia się rolnictwa dzielnie dopomagali niewolnicy, których ogromne masy napływały do kraju wskutek wielkich wojen zdobywczych Bolesławów: Chrobrego, Śmiałego i Krzywoustego.
Stanowili oni ludność nieswobodną, czyli przytwierdzoną do roli. Przytwierdzonych nie sprzedawano już, jak twierdzi autor, nigdy, jakkolwiek nie jest to jasnem, albowiem nie ukazuje, czy istniało już za owych czasów prawo zabraniające sprzedawać niewolników raz na roli osadzonych. Handel niewolnikami kwitł w owych czasach na dobre, jeżeli więc ograniczał się on tylko do jeńców świeżo wziętych, należało by przypuszczać, że jakieś prawa, bądź to zwyczajne, bądź nadane, broniły dawniej osiadłych i do roli przytwierdzonych. Autor przesuwa się tylko wśród tych kwestyj, mówiąc, co następuje: „Jeśli połów nadspodziewanie się udał, liczne partie niewolników szły w ręce kupców żydowskich...“ Kilka zaś wierszy dalej: „Tylko chłop raz już do gleby przywiązany nigdy nie szedł na targ, bo jakążby miała wartość ziemia bez niego“. Ten wzgląd nie wystarcza, bo taki chłop mógł być zastąpiony kim innym, sprzedany za karę itp. Hodowla zajmowała podówczas, również jak i rolnictwo, mnóstwo rąk swobodnych i nieswobodnych. Częstokroć swobodni chłopi przechodzili dobrowolnie na nieswobodnych, inni na czynszowników. Zdarzało się to również i dziedzicom małych ziem, których potomkowie jedni mogli dochodzić znaczenia i dostojeństw, drudzy, mniej szczęśliwi, tracili nawet swobodę.
Od opisu prac i zajęć autor po niewoli przechodzi do stosunków rozmaitych warstw narodu względem siebie, słowem, do stosunków społecznych. Jest to najtrudniejsza część zadania — albowiem istnieje tak mało źródeł prawnych odnoszących się do owych czasów, że wobec tego tysiączne kwestie pozostaną podobno raz na zawsze niejasne. Być może nawet, i najprawdopodobniejszem jest, że i same stosunki w owych wiekach tworzenia się społeczeństw nie były ani wybitne, ani jasno określone, ale to pewna, że każdy autor zaplątawszy się w takie określenia, jak np. stosunki niewolników, czynszowników i wolnych kmieci do dziedziców, do urzędników książęcych, do Kościoła, a dalej w kwestie podatków, powinności i urządzeń gminnych, w takie pytania, jak np. czem były tak zwane opola itp. — znajduje się jakby w gęstwinie, w której zabłąkać się łatwo. Każdy też mniej więcej musi, idąc za śladem Cuviera, z zęba odbudowywać drogą analogii całe zwierze. O ile analogie pana Smolki są prawdziwe i prawdopodobne, leży to zarówno poza naszą kompetencją, jak i zakresem dziennikarskiego sprawozdania. Ze wszystkiego, co twierdzi p. Smolka, najprawdopodobniejszem wydaje się nam rdzenne jego twierdzenie, z którego wysnuwają się dalsze wywody, że za czasów bolesławowskich potęga materialna książąt była tak olbrzymią, że wobec niej nikło wszystko w kraju, nie wyjmując Kościoła i możnowładców. Stąd i władza książąt, jako wsparta na sile absolutnie wyższej od każdej innej, była nieograniczoną. Podział monarchii podkopał przede wszystkiem tę potęgę materialną, skutkiem czego emancypacja możnowładców i Kościoła stała się nieuchronną. Jakoż dzieje polityczne sprawdzają tę teorię, z jednej strony widzimy bowiem książąt krakowskich usiłujących ustawicznie wskrzesić dawną monarchię bolesławowską, z drugiej możnowładców świeckich i duchownych ujmujących się nieprzerwanie za młodszymi braćmi, tj. za stanem rzeczy, który ich znaczenie i wpływ podnosił. Od czwartego rozdziału rozpoczyna się właśnie obraz owych walk wewnętrznych. Pierwszy Władysław natychmiast usiłuje kosztem młodszych braci utrzymać dawne znaczenie panującego — magnaci zaś stają po stronie młodszych i odnoszą pierwsze wielkie zwycięstwo nad autokratycznemi usiłowaniami.
Zwycięstwo to podnosi ich wpływ i przyczynia się niemało do wzmocnienia stanowiska i niezależności Kościoła, który wszędzie wówczas dąży do tegoż samego celu, a który w Polsce, aż dotąd mało od Rzymu zależny, poczyna właśnie wówczas reformować się zgodnie z wielką kościelno-rzymską polityką. Ale i książęta nie dają za wygranę. Po Władysławie i niedołężnym Bolesławie Kędzierzawym wstępuje na tron krakowski najenergiczniejszy i najzdolniejszy z braci, Mieszko Stary. Przez pierwsze cztery lata swego panowania umie on wszelkiemi sposobami restaurować dawną potęgę książąt, ale i on ustępuje wreszcie parciu nowego prądu. Kazimierz dąży do tego celu innemi drogami. — Mieszko jednak nie traci nadziei i wszelkiemi sposobami stara się odzyskać straconą pozycję, by dalej prowadzić rozpoczęte dzieło. W tych walkach i usiłowaniach wyczerpuje się cała jego ogromna energia, a gdy wreszcie jako ośmdziesięcioletni starzec odzyskuje stanowisko, nie może już prowadzić dalej zadania restauracji monarchii, odzyskuje je bowiem z pomocą tych właśnie żywiołów, które zgnieść usiłował. Upadek syna jego, Władysława, w starciu z Kościołem, pragnącym utrwalić nowe swe stanowisko, kończy ten okres walki książąt o dawną władzę i otwiera nowe niedole i nowe dzieje dla całego społeczeństwa.
Być może, że od tej chwili należało by liczyć nowy okres dziejowy, ponieważ jednak pierwszą przyczyną całej walki i jej rezultatu był podział Krzywoustego, słusznie więc Smolka bierze go za punkt wytyczny. Podział Krzywoustego sam w sobie nie był niczem nowem, ale pierwszy się utrzymał i pociągnął za sobą zmiany i nowe czasy. Stąd jego ważność dziejowa, którą przeprowadzając w książce swej Smolka występuje jednocześnie przeciw podziałowi Bobrzyńskiego. Idzie w tem za Szujskim, a zgodnie z Lelewelem i wieloma poprzednikami. Książka jego zatem nie jest żadnym nowym pomysłem historiozoficznym, ale tylko obszernem zebraniem materiału i syntetycznem przedstawieniem w opowiadaniu obrazowem i popularnem. Ile w obrazie tym jest intuicji autora, zresztą wielce prawdopodobnej wobec braku źródeł, to tylko ścisła i specjalna krytyka historyczna może wykazać.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.