Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879/20. XI

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Henryk Sienkiewicz
Tytuł Wiadomości bieżące, rozbiory i wrażenia literacko-artystyczne 1879
Pochodzenie Gazeta Polska 1879, nr 261
Publicystyka Tom IV
Wydawca Zakład Narodowy im. Ossolińskich, Gebethner i Wolff
Data powstania 20 listopada 1879
Data wyd. 1937
Druk Zakład Narodowy im. Ossolińskich
Miejsce wyd. Lwów — Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały zbiór artykułów z rocznika 1879
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron


7.

Z powodu przybycia p. Heleny Modrzejewskiej, zawiedzeni w nadziei dostania biletów wymyślają kasjerowi, kasjer zawiedzionym, słowem: koło kasy wojna — istne oblężenie Troi — dyrekcja zaś spogląda z góry jak Jowisz na walczących. Gdyby jednak chciała przechylić się choć cokolwiek na stronę Hellenów oblegających, ogół Hellenów byłby jej bardzo wdzięczmy.

8.

Strachy na Lachy. Od pewnego czasu krąży po mieście niczem nieuzasadniona wieść o mającym jakoby nastąpić „krachu“ w Warszawie. Zbankrutował w swoim czasie Wiedeń, bo nie umiejąc po polsku i nie mogąc korzystać z głębokiej prawdy zawartej w naszem przysłowiu: „Nie graj Wojtek“ zanadto bawił się w giełdę i na giełdzie. My nie bawiliśmy się w podobny sposób, możemy więc nie spać wprawdzie, ale pracować spokojnie. Florencja zbankrutowała częściowo z powodu przeniesienia zarządów centralnych; my i na podobne przyczyny mniej jesteśmy wrażliwi — słowem: niebezpieczeństwa nie ma. Pewien brak gotówki, jaki się w obecnej chwili czuć daje, jest, jak słusznie tłumaczy Gazeta Handlowa, zjawiskiem występującem stale przed Nowym Rokiem, w którym to czasie wypłaty roczne zmuszają do gromadzenia pieniędzy.
Pewien mały wekslarz umknął wprawdzie, zapewne do Ameryki, ale możemy wierzyć, że jak tam jego przyjazd nie otworzy nowej ery pomyślnej, tak u nas nie sprowadzi czasów klęski.

9.

List palestranta z XVIII wieku. Jeden z naszych współpracowników pokazał nam ciekawy list z oświadczynami, pochodzący z XVIII wieku. List ten pana Rocha Rogali Kozerskiego, jako wyborny przykład makaronicznego, a zarazem napuszonego stylu, w wyjątkach podajemy.
„Wielmożna mnie wielce Mościa Dobrodziko! Gdy po tylokrotne moje z osobistości komparycje i werbalne merita w procedurze matrymonialnej konjunkcji i u kratek trybunału serca W. Pani Dobr. deponowane, nie odebrały dotąd z melodyjnych ust Jej pożądanej repliki, umyśliłem więc wezwać na konferencję sympatyczne sentymenta i adoracje moje do Jej persony resplendującej ukorporowanemi w niej perfekcjami i uczynić literalną manifestacją afektu, ferworu i zelozji, które w pektoralnych latifundiach moich od tak dawna wysiadują supercesją na rzecz W. Pani Dobr. Apelując zaś do najwyższej instancji rozumu i perspikacji Pani mojej, śmiem konserwować presumpcję, iż dekret chociaż kontumacyjnie ferowany, nie okondemnuje mnie, owszem faworalną mi przyniesie solucją. A ponieważ wakująca po św. p. miecznika inflanckiego zgonie konnubialna posada wzbudziła o Jej rękę kilku pretensorów, heredowanie zaś tak precjonalnego remanentu nie podlega ani konkursowi potioritatis, ani kompromisarskiej eksdywizji, tylko jednemu adjudykowane być może, przeto najniżej suplikuję W. P. Dobr., abyś raczyła kontrowersyjne współpretensorów impetycje przeważyć na szali imparcjalnej Temidy i personalnym onych kwalifikacjom interekwalny położywszy walor, zadeklarowała, kto z nas legalnie formować może prawo do aktoratu“.
Tu następuje wzmianka o Parysie, a dalej, przechodząc do dwóch innych współzalotników, p. Roch mówi:
„Miałżeby najgodniejszym być Jegomość p. Starosta? Rekuzuję najmocniej i admitować nie mogę. Bo czyliż tak delikatnych sentymentów dama zdoła akordować estymę i konsyderacje dla istnego gladiatora i pokulatora, jakim jest ten parasita domu Rówieńskiego, którego wocyferacje i klamory razić powinny subtelny tympan uszu kreowanych jedynie dla słuchania miłosnych infleksów, modulacyj i supirów — i którego impetyczne traktamenta i antischolarna cywilizacja nasuwają suspicje o plebejuszowskiej precedencji. Co się zaś tyczy jegomości pana Majora, usiłującego miodopłynną elokwencją konwinkować W. P. D. o swojej inamuracji, a bez dokumentów, militarnym tylko uniformem chcącego insynuować opinią o heroicznych swoich imprezach, taką mam jedynie do zrobienia względem niego delacją, jaką powziąłem z oficjalnych kwerend i komunikaty. Oto w owych siedmioletnich germańskich Bellony inwazjach, których tak pompatyczną zwykł czynić narracją, zajmował on przy saksońskich kohortach officium niewielkiego splendoru subalterna medycyny vulgo cyrulika, a co gorsza, jest apostatą circumcisji alias neofitą, w czem nawet familijna jego kognominacja do suponowania podaje asumpt“.
Przechodząc do siebie pan Roch Rogala pyta się, czy jako: „filar prześwietnej palestry, parentelat i posesionat z antenatów tej prowincji nie godzien jest preferencji nad owemi adwenami od fluminów Narwi i Jordanu, których filiacja problematem, egzystencja enigmatem, a substancja trudną do zlikwidowania kwestią?“
Kończy zaś w ten sposób:
„W ekspektatywie zaś fortunnego perswazji mojej sukcesu paląc aromatyczny serca mego holokaust przed ołtarzem afrodyzjalnych wdzięków W. P. Dobr., prosternuję facjatę moją u Jej pedestałów, submituję służby moje z głębokim respektem i akomodacją, gotów na rozkazy W. P. Dobr. genuflektujący adorator i uniżony — sługa Roch Rogala Kozerski. V. g. l. m. p.“.

10.

Artyści polscy w Rzymie zamierzają urządzić sobie czytelnię. Poważne i sympatyczne to grono składa się ze Stankiewicza, nestora polskich malarzy tamże zamieszkałych, Siemiradzkiego, Cieszkowskiego akwarelisty, Kotarbińskiego, Welońskiego rzeźbiarza i Brodzkiego. Wieczorami kółko to zbiera się w Caffé Greco Antico na via Condotti, niedaleko Pincio, gdzie przychodzą również artyści francuscy, hiszpańscy i włoscy. W ostatnich czasach powstała między nimi myśl założenia czytelni i towarzystwa, które by mogło ściągnąć wszystkich ziomków w Rzymie zamieszkałych.
Siemiradzki maluje obecnie przepyszny plafon dla jednego z magnatów tutejszych; Kotarbiński wykończył wielki obraz Chrystus przed Piłatem, Weloński zaś kończy posąg gladiatora na temat: Morituri te salutant.
Wieść podana przez nasze pisma z powodu otrzymania przez Wiesiołowskiego wielkiego medalu złotego, jakoby po Siemiradzkim, jest prawdziwą, jeśli mowa tylko o malarstwie. Z rzeźbiarzy wielki złoty medal otrzymał Weloński, który też na mocy przywileju związanego z tą nagrodą jest stypendystą Akademii w Rzymie.


11.

Jeszcze o głodzie na Szląsku. Wieść o klęsce i wołania o ratunek obiegają wszystkie nasze pisma i sądzimy, że wraz z nami wszystkie powtarzać ją będą choćby codzień, dopóty, dopóki nie zdołamy przyjść z pomocą nieszczęśliwym braciom naszym. Ale nie pozwólmy, aby podczas gdy my dyskutujemy, ani umierali z głodu. Zamiar pomocy ze sfery życzeń powinien przejść w sferę czynów z taką nagłością, z jaką zgłodniałe usta upominają się o kawałek chleba. Należy uzyskać pozwolenie odpowiedniej władzy i zająć się zbieraniem składek, które nie zawiodą, jeśli można jeszcze u nas liczyć na ofiarność ogółu i jego bratnie uczucia. Na pytanie, kto ma się zająć staraniem o uzyskanie pozwolenia, — odpowiadamy: redaktorowie pism — i nikt inny. Porozumienie się w tym względzie jest koniecznem. Po uzyskaniu aprobaty można będzie zaprosić do współudziału osoby, dające wszelkie oficjalne i pieniężne gwarancje; co zaś do samej prasy, ta nie może postawić sobie celu bardziej obywatelskiego i filantropijnego.
Obywatelskim on jest, — bo to zarazem walka z germanizacją. Bez pomocy z zewnątrz, za nie opłacone podatki administracja zabierze ziemię, którą odkupią od niej... Niemcy.
Filantropijnym jest, — bo tam dzieci i kobiety umierają z głodu.
Czy trzeba jeszcze więcej słów? Nie! Trzeba czynów i pieniędzy.


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Henryk Sienkiewicz.