W matni (Urke-Nachalnik, 1938)/Rozdział V

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Urke-Nachalnik
Tytuł W matni
Podtytuł Powieść sensacyjna
Wydawca Wydawnictwo M. Fruchtmana
Data wyd. 1938
Druk Drukarnia P. Brzeziński
Miejsce wyd. Warszawa
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
ROZDZIAŁ V

Stasiek Lipa nie zrezygnował z prawa opiekowania się córką jako ojciec. Co rano zaczynał wędrówkę ulicami w nadziei, że tego dnia natknie się na Anielę. Stasiek Lipa postarzał się. Jego twarz porosła brodą siwiejącą. Był zgarbiony, zniszczony. Miał na sobie pomięte, stare ubranie. Robił wrażenie pijaczyny z przedmieścia. Niktby w nim nie poznał dawnego arystokraty podziemi. Stasiek Lipa nie mógł się pogodzić z jedną myślą: że córka jego pozostanie jedną z wielu cór Koryntu...
Ale oto pewnego wieczora, gdy znów wracał rozczarowany do domu, na schodach, prowadzących do jego mieszkania spotkał się oko w oko z Anielą, której w pierwszej chwili nie poznał. Ale jej nagły okrzyk: „ojcze“ rozproszył jego wątpliwości...
Jak małe dziecko Stasiek Lipa schwycił Anielę w objęcia i obsypywał gorącymi pocałunkami. Zapomniał w tej chwilj o zemście, którą jej zaprzysiągł w duszy. I poczuł się zaraz sam, jakby odmłodzony.
Uradowany Stasiek Lipa nie wiedział, gdzie posadzić córkę. Zaglądał jej w oczy, z których wiał smutek. Jej blade lica były dowodem wielu cierpień przebytych. Oboje porozumiewali się bez słów. Aniela całowała jego umęczone czoło, szepcząc z pokorą:
— Ojcze, już nigdy więcej...
— No, już dobrze... dobrze... cicho.. — uspakajał ją i jednocześnie nie pozwalał wyspowiadać się, jakby się bał jej słów i tego, co mogłoby ewentualnie nastąpić...
Był szczęśliwy, że odzyskał dziecko i, z nadmiaru radości, gotów jej był wszystko wybaczyć...
Nazajutrz rozmowa potoczyła się na temat Janka. Aniela przyznała ojcu rację, że on nie jest dia niej.
— Jeżeli przysięgniesz mi, że zerwałaś z nim i ze światem podziemnym, wyjedziemy razem zagranicę.
Stasiek Lipa utkwił wzrok w twarzy córki, która teraz jakby się zmieniła. Aniela rozmyślała o Janku, kory teraz wypłynął w jej wyobraźni. I poczuła w sercu, wezbranym miłością, tęsknotę. Już zapomniała o nienawiści, która nurtowała w niej jeszcze tak niedawno. Śladu nie było po żądzy zemsty, którą zapałała do niego. Teraz gotowa była mu przebaczyć.
— O czym teraz myślałaś? — zapytał ostro ojciec.
Aniela, jakby przebudzona ze snu wymusiła na sobie uśmiech. Chciała coś powiedzieć dla uspokojenia ojca, ale Stasiek Lipa zorientował się, że ten uśmiech jest sztuczny.
— Myślałaś o nim! Chcę wiedzieć prawdę!
— Czuję do niego wielka urazę! Bądź spokojny, ojcze między nami wszystko skończone.
— Pamiętaj, że więcej ode mnie nie ucjekniesz! Nigdy!
— Nie, ojcze, zbytecznie podniecasz się!
Następny dzień i noc Aniela spędziła na rozmyślaniach. Zawsze przychodziła do wniosku, że Janek jej nie kocha. Atakował ją, bo chciał zaspokoić chuć. Zastanawiała się nad tym, czym jest miłość. Rozczarowała się co do życia. Jest młoda, a już złamana życiowo. Co ma za cel życie, pełne cierpień? Może skończyć ze sobą?

— Beze mnie zgnije w więzieniu! — rozmyślała. — Ja jedna mam jeszcze na niego wpływ i mogłabym go wyciągnąć z bagna. Jestem niedoświadczona, nie znam mężczyzn. Może Janek ma rację i ja jestem wszystkiemu winna?..

Szukała odpowiedzi w opowieściach, w których miłość jest tak pięknie opiewana. Wszak miłość musi być wielką i nieznaną potęgą, skoro autorzy przedstawiają ja każdy na swój sposób.
Aniela wyspała pamięć, by uprzytomnić sobie szereg dialogów i przeżyć wielu bohaterów powieści. Ileż rozkoszy przeżywali w miłości? Pisarze byli ludźmi doświadczonymi. I lepiej od niej znali rozkosze miłości. Ale oto Aniela otrząsnęła się od tych myśli, gdyż kusiły ją do grzechu.

W pewmym momencie przypomniała sobie Żarskiego. To już był doświadczony mężczyzna, a jednak popełnił samobójstwo zawiedziony w miłości.
I znów wypłynął w jej wyobraźni Janek. I poczuła na ustach jego płomienne pocałunki. Odezwały się spragnione zmysły, które jeszcze nigdy nie zaznały
spokoju i nasycenia. Teraz, gdyby Janek się zjawił nie byłaby zdolna stawiać oporu...
Stasiek Lipa nie spał. Anieli coraz częściej wyrywały się westchnienia. Czuł, że córka cierpi. W skrytości ją obserwował. Nadsłuchiwał, jakby słuchem można było odczytać cudze myśli.
W pewnym momencie Stasiek Lipa odezwał się do Anieli:
— Powiedz mi, co cię dręczy?
Milczała.
— Myślałaś o Janku?
— Tak... — odpowiedziała Aniela.
— A gdzie twoje słowo, nu dane?
— Słowa wypowiadają usta, a serce — zna tylko uczucie.
— Człowiek winien mówić tylko to, co serce czuje.
— Ojcze, kocham go!... — wybuchnęła spazmatycznym płaczem.
Stasiek Lipa stracił panowanie nad sobą. Rzucił się na Anielę i zaczął ją dusić z całych sił Aniela broniła się rozpaczliwie. Dramatyczne zmaganie się na śmierć i życie odbywało się w ciszy nocnej. Nikt z nich nie wydał nawet jęku. Ale oto w czasie tej walki wywrócił się stół z łoskotom. Trzask, który rozległ się w pokoju, przywrócił Staśkowi przytomność umysłu.
Aniela, wyzwoliwszy się z potwornego uścisku, podskoczyła do okna z zamiarem popełnienia samobójstwa. Stasiek Lipa stał oparty o ścianę, sapiąc ciężko.
— Dlaczego nie skaczesz? — uśmiech wykrzywił jego usta. — Okno położone jest na piątym piętrze. To doskonała okazja...
Aniela, gotowa do śmiertelnego skoku, drgnęła na dźwięk zimnych, okrutnych słów ojca.
— Morderco! — krzyknęła na niego.
— Ja cię uduszę!... Moimi rękami cię uduszę, a jego żoną nie zostaniesz!...
Na korytarzu za drzwiami rozległy się ciężkie kroki. Stasiek Lipa, który dobrze wczuwał się w mowę kroków ludzkich, instynktownie podskoczył do córki, ściągnął ją z okna i odprowadził do łóżka. Ledwie to wykonał dwukrotnie uderzono we drzwi.
— Kto?
— Policja!
— Lipa otrzeźwiał. Dał znak córce, by udawała śpiącą i podszedł do drzwi, by je otworzyć.

Kilku wywiadowców w towarzystwie przodownika przekroczyło próg pokoju. Stasiek Lipa zapalił światło Jego wyostrzony węch mówił, że jemu osobiście nie zagraża niebezpieczeństwo.
— Panowie w jakiej sprawie? — zapytał.
— Mamy nakaz przeprowadzenia rewizji.
— Proszę bardzo.
Wywiadowcy zabrali się do roboty. Nie znaleźli jednak nic podejrzanego. I wkrótce opuścili mieszkanko. Tej nocy, jak się okazało, w całym domu przeprowadzano rewizje, w związku z doniesieniem konfidenta, że w tej kamienicy miała się mieścić tajemna fabryczka pieniędzy
Po odejściu policji Stasiek Lipa rzucił się córce do nóg, błagając ją o przebaczenie.
— Dni mego życia są policzone — zalewał się łzami. — Bądź przy mnie. I tak już długo nie pociągnę. Serce... Serce mi pęka...
Staremu zabrakło tchu. Kaszel ostry rozrywał mu płuca. Aniela wybuchnęła płaczem.
Nazajutrz wyprowadzili się z tego mieszkania. Lipa domyślał się, że z ewentualnej drugiej rewizji nie wyjdzie „na czysto“...


Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Icek Boruch Farbarowicz.