Tatry (Maniewski, 1866)

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Konstanty Maniewski
Tytuł Tatry
Pochodzenie Tatry
Wydawca Nakładem autora
Data wyd. 1866
Druk Drukarnia O. O. Mechitarystów
Miejsce wyd. Wiedeń
Źródło Skany na Commons
Inne Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
Tatry.
Wspaniałe i wielkie tatrzańskie szczyty
Samotnie spiętrzone aż pod błękity,
Że w dziełach cudowny Stworzyciel głoszą,
A ludziom z niebiosów wieści przynoszą.

Tu Boże słowo spoczęło w granicie,
Wzniosłość i piękność stanęły na straży;
Tu dawna sława ma skalne powicie,
A duch przeszłości sam dziś gospodarzy.

Po wzniosłych szczytach runy skalistemi
Spisane dzieje poświadczają ninie,
Że pokąd Tatrów starczy na tej ziemi,
Pamięć jej dziejów póty niezaginie.


Po turniach cienkie rozpięte muśliny
Świątecznie stroją granitne iglice,
A rozsypane w parowach rubiny
Czarowne światło rzucają w ciemnice.

Po halach pasznych kobierce zielone,
Na nich swobodnie a zwinnie igrają
Skalne bobaki, koźlęta spieszczone;[1]
I lotne orły na nich spoczywają.

Uroczą ciszę siwarnik żałosny,
Przerwie niekiedy urywanym głosem,
I chociaż kwili, on sercu miłosny,
Bo biedzi nad swym, nad wędrowca losem.

Na biodrach opok drzewa posadzone,
Dumnie podnoszą ku szczytom swe skronie,
Kiedy doliny kirem obleczone,
Wieniec ich w blasku najczyściejszym tonie.


Chciwych tam ludzi nielitośna ręka,
Nie śmie nieść ciosu, ni zadać im rany;
A gdy z drzew które z starości zastęka,
Sam je zraniwszy, zniszczy Pan nad Pany.

Gdy w wód krysztale u stromej opoki
Niebo się przejrzy — nurt szemrze modlitwę;
Gdy na nie chmurno spoglądną obłoki,
Wiatry śmiertelną wszczynają gonitwę.

Przelękłe stawy wnet jęczą rozgłośnie,
W głębiach uśpione budzą się bałwany —
Iglice trwożą — patrzą się litośnie,
Sam Bóg nieledwie o Tatry stroskany.

O co żałosne, pokorne a ciche,
Na to się niebo spogląda z czułością;
A co hałasi i podrasta w pychę,
Przed gniewną Boga niknie oblicznością.




  1. Roślinności hal i najwyższych turni w Tatrach odpowiadają kozy dzikie i skalne bobaki; krainie kozodrzewa, mały ptaszek siwarnik. Na samym rąbku górnej granicy lasów nad reglami, gnieżdżą się ptaki drapieżne. (Północne stoki Karpat, Wincentego Pola.) Z kozłem dzikim na wysokich turniach, pisze Ludwik Zeiszner w dziełku: „Pieśni ludu Podhalan“, żyje świstak (Arctomys Alpinus). Osobliwe to zwierzątko wygląda jakby składało się z dwóch innych: łbem podobne myszy, resztą ciała niedźwiedziowi, pokryte długim włosem nie różniącym się od szopów. Górale nazywają go świstakiem dla jego szczególnego szczekania; pojedyńcze bowiem głosy szczekania tego, tak są ściagnięte, że mają wielkie podobieństwo do świstu.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronie autora: Konstanty Maniewski.