Tak toczy się światek.../II

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
<<< Dane tekstu >>>
Autor Wolter
Tytuł Tak toczy się światek...
Pochodzenie Powiastki filozoficzne /
Tom pierwszy
Wydawca Krakowska Spółka Wydawnicza
Data wyd. 1922
Druk Drukarnia »Czasu« w Krakowie
Miejsce wyd. Kraków
Tłumacz Tadeusz Boy-Żeleński
Źródło Skany na Commons
Inne Cały tekst
Pobierz jako: EPUB  • PDF  • MOBI 
Indeks stron
II.

Przybył do tego ogromnego miasta przez starożytne przedmieście[1], o wyglądzie nawskróś barbarzyńskim, rażącym oczy gminnością i plugastwem. Cała ta część miasta mocno trąciła wiekiem w którym ją zbudowano; mimo bowiem uporu ludzi aby wychwalać wszelką starożytność kosztem współczesności, trzeba przyznać, że, w każdym rodzaju, pierwsze próby są zawsze nieokrzesane.
Babuk wmięszał się w ciżbę ludu, w której obie płcie zdawały się rywalizować co do niechlujstwa i szpetoty. Ciżba ta tłoczyła się z ogłupiałemi minami do obszernego i posępnego budynku. Widząc ustawny zgiełk i ruch w tem miejscu, widząc osoby płacące za to aby mieć prawo usiąść, Babuk mniemał iż znajduje się na targu gdzie sprzedaje się słomiane krzesła. Niebawem zauważył, że wiele kobiet przyklęka, udając iż patrzą niezwruszenie przed siebie a zerkając, w istocie, na mężczyzn na boki; poznał tedy że jest w świątyni. Ostre, chrypliwe, dzikie, fałszywe głosy, napełniały sklepienie nieharmonijnymi dźwiękami, sprawiającymi toż samo wrażenie, co głos dzikich osłów, kiedy, na równinach Piktawii, odpowiadają na sygnał zwołującego je rożka. Babuk zatkał sobie uszy; ale tem skwapliwiej gotów był zatkać sobie i oczy i nos, kiedy ujrzał jak wchodzą do świątyni robotnicy ze szczypcami i łopatkami. Poruszyli wielki kamień, rozrzucili na prawo i lewo ziemię z której wydzielały się cuchnące wyziewy; następnie, złożono w tym otworze umarłego i przykryto go tymże kamieniem. „Jakto! wykrzyknął Babuk, te ludy grzebią zmarłych w tem samem miejscu, w którem uwielbiają bóstwo! Jakto! świątynie ich są wyścielone trupami? Nie dziwię się już zaraźliwym chorobom, które tak często nawiedzają Persepolis. Zgnilizna umarłych, a także zaduch tylu żywych, zgromadzonych i ściśniętych na jednem miejscu, zdolne są zatruć całą kulę ziemską. Ach! cóż za plugawe miasto, to Persepolis! Widocznie aniołowie chcą je zniszczyć, aby zbudować od nowa inne, piękniejsze, i zaludnić je mieszkańcami mniej niechlujnymi i śpiewającymi mniej fałszywie. Opatrzność może mieć swoje racye; nie hamujmy jej biegu“.




  1. Przedmieście St.-Marceau.





Tekst jest własnością publiczną (public domain). Szczegóły licencji na stronach autora: Franciszek Maria Arouet i tłumacza: Tadeusz Boy-Żeleński.