— Jaśniejsze.Jaśniejsze
Od słońc złotych! Boję się.
— Twe stado tam hula.
— Moje?!
— Masz i ten łańcuch, dar dawnego króla.
— Jaki ciężki! ze złota szczerego! Nie, nie, nie,
Nic już, nic nie rozumiem. Sen to snadź, marzenie!
Moim kaftan twój, moim twój turban wysoki!
Klejnotami mnie darzysz! Zamiast bez odwłoki
Kazać ściąć mię, powiesić z rozjątrzeniem całem,
Ty mi dajesz, mnie, który ukraść ci ją chciałem,
Trzodę swą i kobiety trzy cudnej piękności!