Przejdź do zawartości

Strona:Zygmunt Sarnecki - Harde dusze.djvu/94

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
OBRAZ DRUGI.
Las. W oddaleniu widać sągi. Na pierwszym planie na prawo pień i kłoda.
SCENA PIERWSZA.
GRZEGORZ, DWÓCH LEŚNIKÓW (ustawiają sążeń drzewa i siekierami podbijają pale go utrzymujące.) Później KULESZA.
Leśnik pierwszy (śpiewa).

Zdala od mej wioski, zawsze sam,
W lesie życie schodzi mi;
Nie znam szczęścia, ale troski znam...
Więc smętek w duszy tkwi.

Niemnem-rzeką chciałbym płynąć w dal,
Wiecznie płynąć bym ja rad
I tak wśród wzburzonych, modrych fal
Dopłynąć w lepszy świat!

Leśnik drugi. Ho! ho!... w lepszy świat! A gdzie on dla chłopa? Chyba tu! (wskazując na ziemię).
Leśnik pierwszy (podnosi rękę w górę). Nie, — tam!
Kulesza (wchodzi). Dzieńdobry, Grzegorzu; dzieńdobry poczciwi ludzie... Nie widzieliście gdzie pana nadleśnego?
Grzegorz (wskazuje na prawo). Jest ot tam, proszę wielmożnego pana. Cechuje drzewa do wyrębu. Ooo! słychać jak w pień uderzył! Jutro dąb naznaczony padnie pod siekierą tych oto robotników, co (wskazuje na lewo) tam rąbią.