Przejdź do zawartości

Strona:Zygmunt Sarnecki - Harde dusze.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

patrzcie się państwo: wyprorokowała... jak Boga kocham: wyprorokowała!... Zaręczyny, pajęczyny-mówiła... I prawda, jak pajęczyny na wietrze, rozleciały się te zaręczyny... Żal mi chłopca, żal szczery, ale widocznie już tak było sądzono. A chwat! jak to się umie trzymać i wzruszenie ukrywać! Oho! nie lada siła woli w nim... nie lada siła!

Teofila (zdyszana wchodzi z lewej). Czy Floryan wie, że ta panna już z kim innym zaręczona?... Słyszę z Cydzikiem, który jeszcze smarkaty jest, ale jedynak u ojca i bogacz!
Kulesza (niby żartując, ale mocno zaciekawiony). Od jakiej-że to sroki Teofila wiadomość tę powzięła?
Teofila. A toż ten posłaniec Aurelce w kuchni rozpowiedział. Dużo tam pono w Tołłoczkach było hałasu mówił... i proszenia i grożenia. Dwa razy swaty przyjeżdżały. Za pierwszym razem zrekuzowała, a za drugim zgodziła się narzeczoną pana Cydzika zostać.
Kulesza. Taka to babska stałość!
Teofila. Kiedyż podobno, słyszę, familia jej odetchnąć spokojnie nie dawała; ciągle wyrzucali, że on chłop i ziemi swojej nie ma.
Kulesza. Kpy, osły, bałwany, barany!
Teofila. Floryan mówi: kpy, osły, bałwany, barany, a ja mówię, że pomyślawszy, to może oni racyę mieli. Zawszeż to prawda, że on chłop!
Kulesza (wyprostowany patrzy na nią surowo, ta milknie. Po chwili Kulesza mówi). Niech Teofila posłucha. Ja Teofilę szanuję, bo matką moich dzieci jest, i zawsze poczciwą, pracowitą kobietą będąc, mojego