Przejdź do zawartości

Strona:Zygmunt Sarnecki - Harde dusze.djvu/52

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
(Pancewicz ciągnie jednego i drugiego za kurty i wyprowadza na środek. Oni się opierają).
Emilia (tonem wesołym, ale rozkazującym). Michał! słyszysz, pocałuj się zaraz z Kostantym!
(Michał i Konstanty stoją chwilę nasrożeni na siebie. Nakoniec Michał pierwszy zbliża się do stryjecznego brata i ująwszy go za oba ramiona cmoka w jeden policzek, potem w drugi. Po chwili to samo robi Konstanty. Kobiety klaszczą w dłonie i zanoszą się od śmiechu).
Pancewicz i Zaniewski (który wstał z krzesła). Wiwat!
(Zmrok zaczyna zapadać).
SCENA SIÓDMA.
Ciż sami, KAZIMIERZ JAŚMONT, WŁADYSŁAW CYDZIK.
Jaśmont (okazałej postawy mężczyzna, twarz piegami pokryta, ale sympatyczna. Czupryna i was rudy). Niech będzie pochwalony Jezus Chrystus. (Stoi na progu).
Wszyscy. Na wieki wieków.
Jaśmont. Dobry wieczór państwu.
Kobiety (prócz Salusi) Pan Jasmont! pan Kazimierz Jaśmont! (klaszczą w dłonie).
Konstanty (wyciągając doń ramiona serdecznie). A witajże nam, witaj... (Chwyta go za ręce i w długim uścisku niemi trzęsie).
Jaśmont (odsuwa się od progu i wskazuje za sobą Władysława). Mam honor rekomendować. Oto jest pan Władysław Cydzik, jedyny i najmilszy syn pana Onufrego Cydzika, z okolicy Cydziki Mniejsze.
(Władysław młody chłopiec, cienki, chudy, w długim czarnym surducie, krawat kolorowy, jaskrawy).