Przejdź do zawartości

Strona:Zygmunt Sarnecki - Harde dusze.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niewolnicę sobie kup. Między nami... już wszystko skończone! (Cydzik schyla się i szuka obrączki pod kanapą. Salomea zarzuca chustkę na ramiona, bierze tłómoczek przed chwilą związany i idzie do otwartego okna na lewo). Dla ciebie Jerzy wyrzekam się wszystkiego swego... i wszystkich swoich! Dla ciebie sierotą bez familii i chaty zostaję! Dla ciebie, wszystko za siebie ciskam i rozłączam się może na wieki z tem, do czego oczy przyzwyczajone były a serce przylgnęło! Ale ty mnie wszystko zastąpisz, wynagrodzisz, zapłacisz, mój ty najdroższy! (W chwili kiedy staje na krześle, aby z niego za okno wyskoczyć, Cydzik obraca się, spostrzega to i biegnie ku niej z wyciągniętemi rekami).

Cydzik. Salusiu!... o! o! panno Salomeo!
Salomea. Milcz! cicho bądź!... Nie ruszaj się z miejsca! Między nami... już po wszystkiem! (Wyskakuje oknem. Cydzik jak skamieniały pozostaje na miejscu. Chwila milczenia).
Cydzik (nagle oprzytomniały, woła przerażliwie). Panie Jaśmont! panie Jaśmont!... ona uciekła!
(W drzwiach ukazują się: Jaśmont, Konstanty, Onufry Cydzik, Pancewicz, Zaniewski, Michał i cała młodzież szlachecka).
(Zasłona spada).