Przejdź do zawartości

Strona:Zygmunt Sarnecki - Harde dusze.djvu/130

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Pierwsza drużka (Wchodzi głębią). Mirt! mirt! gdzie mirt? Proszę nam dać mirtu!
Druga drużka (j. w. za nią dziewczęta). Wczas trzeba wianuszek spleść i bukiecików nawiązać hurbę! hurbę!
Dziewczęta (klaszczą w dłonie i wołają). Hurbę! Hurbe! (Gabryel podaje drużkom wazoniki z mirtem).
Pierwsza drużka. A co Gabryś powie?
Gabryel (zmieszany) Ja?... nic. (Dziewczęta wybuchają śmiechem).
Druga drużka. Czemu to Gabryś na dziewiczy wieczór krewnej i sąisadki lepiej się nie ustroił?
Pierwsza drużka. Dla czego Gabryś się nie żeni? (Ciągną go i popychają, a dziewczęta się śmieją).
Druga drużka. Na takie pałace jak Gabrysia, pewnie ochotniczek nie brakuje!
Pierwsza drużka. Dla czego Gabryś mirty swoje oddaje? możeby się na własne wesele przydały!
Druga drużka. A kiedy Gabrysia wesele nastąpi?
Pierwsza drużka. Gabryś pewnie jutro tańczyć z nami będzie! (Dziewczęta ciągle się śmieją)
Druga drużka. Proszę ze mną do krakowiaka! (Wchodzą Oktawia i Barbara, kończące ubieranie się).
Dziewczęta (klaszczą w dłonie i śmieją się). I ze mną! i ze mną! i ze mną!
Pierwsza drużka. Ale chyba Gabryś insze buty włoży, bo te rozlecą się, gdy tylko piętą ruszy!
Oktawia (w staniku czarnym, a spodnicy białej. Czarną spodnicę trzyma jeszcze w ręku). No, moje panny! tu porządku trzeba zrobić trochę... goście nie chybi, że