Strona:Zygmunt Hałaciński - Złośliwe historje.djvu/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Z „wód“ otrzymałem list z nowiną, że córce mej trafia się świetna partja. Żona pisze, że to nic dziwnego, bo jako „pannie kamienicznej“, to jej się należy. Zaraz potem drugi list z piękniejszą jeszcze nowiną, że panicz „tuj, tuj!“ co się nie oświadczy o rękę córki.
Później w pisaniu nastała artystyczna pauza i nareszcie jednego pięknego wieczoru drzwi z łoskotem się otworzyły i w progu stanęła moja połowica cała czerwona ze złości, a za nią we łzach tonące me dziecko.
— Tyranie! człowieku bez serca! Patrz, jakiej boleści jesteś przyczyną! Jedyne dziecko ginie przez ciebie!
Zerwałem się na równe nogi — i stoję swoim zwyczajem — oniemiały, nie śmiejąc ani słowa wyrzec, póki nie dowiem się jakiego nieszczęścia byłem przyczyną.
— Domu ci się zachciało! Rudery! aby się pysznić, żeś obywatelem. Ale ten tom będzie dla nas grobem. O, tak! grobem... Chodź dziecię moje, położymy się, a kto wie, czy to nie będzie już ostatni sen!
I wyszły obie, zawodząc w niebogłosy, córka altem, a żona basem.
Coś się zepsuło w państwie duńskiem. Ale co? Dajcie mi duńskiego ministra, niech się dowiem.
Nareszcie jest i minister w postaci zamorusanej Kaśki, która również wróciła z „wód“ z memi paniami. Patrzy na mnie z podełba, jakbym jej kiedy miłość przysięgał, a nie dotrzymał...
Et, co tam!...
— Kasiu!... chodźno!... no chodźże, masz tu papierka za to, żeś paniom dobrze służyła za domem.
Dziewczyna wzięła guldena, otworzyła gębę i cieszy się. Daję jej drugiego — i mówię:
— Powiedzno mi, co się to paniom stało, że tak strasznie płaczą.
Prauda, że to pan nie wiedzą!...
— A widzisz jaka ty domyślna!... E, ty masz głowę! ja zawsze mówiłem, że ty masz głowę...
— Ano że ten frasunek, przez pana jest, to nie inaczej. Galantny kawalir pytał się na drucie swego żyda, faktora we Lwowie, czy nasza panna ma hipotekę czystą i dużą. A żyd bestyjo odpowiedział mu drutem, żeby pa-