Strona:Zygmunt Hałaciński - Złośliwe historje.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Redaktor Wasilewski przyjął ich dość chmurnie. Dopiero zapewniwszy się, że są Wszechpolakami i że tak ważny posterunek, jak karuzela na placu Powystawowym, jest w rękach narodowych demokratów, rozjaśnił swą twarz i wręczył im kilka egzemplarzy „Słowa Polskiego“ z artykułami zasadniczymi tego organu, co było bezwarunkowo wskazane, gdyż ludziom, pracującym społecznie, w wolnych chwilach strawa humorystyczna stanowczo dobrze robi.
Greka zastali w mieszkaniu pootulanego w pledy. Siedział złamany. Strzykało go w krzyżach i cały czuł się jakiś rozkrochmalony. Ale jako człowiek światowy, dał panu Wojciechowi kilka fotografii piękności wideńskich, — Petro zaś otrzymał stary monokl. — „Ale — mówił pan mecenas — niech panowie na mnie nie głosują, bo nie czuję się już na siłach.
Poszli dalej.
Makowicz, wysłuchawszy przemowy, zawołał:
— Kusz batiar, jeden z drugim, bo jak fycnę, to cię nagła krew zaleje!
Janowicz dał im dwa razy w pysk i wyrzucił za drzwi.

∗                    ∗

Dalej już inkasować nie byli w stanie, bo wypróżniona butelka Hunyady zaczęła zupełnie niepotrzebnie psuć inkaso, tak, że zdążywszy do domu, położyli się do łóżka i drugi dzień odpoczywają.