Strona:Zweig - Amok.pdf/69

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mamy jeszcze dużo do zrobienia. Powiedziałem mu tylko:
— Pani chce, żeby nikt się nie dowiedział, co się stało.
Popatrzył na mnie, swym psim, na wszystko zdecydowanym wzrokiem.
— Yes, sir — rzekł, i więcej nic.
Ale zmył ślady krwi z podłogi, poustawiał wszystko w największym porządku — i właśnie ta jego energja wróciła mi panowanie nad sobą.
Nigdy w życiu nie miałem w sobie tyle skoncentrowanej energji, jak wtedy i nigdy już jej nie będę miał. Kiedy się wszystko straciło, walczy się o to ostatnie, jak desperat — a tem ostatniem był jej testament: tajemnica. Przyjmowałem ludzi z zupełnym spokojem, opowiadałem wszystkim tę samą wymyśloną historję, że boy, którego posłała po doktora, spotkał mnie po drodze przypadkiem. Ale kiedy pozornie mówiłem ze spokojem, czekałem... czekałem ciągle na urzędowego lekarza, który musiał przyjść celem skonstatowania śmierci, poczem dopiero będziemy mogli zamknąć trumnę z jej ciałem i z jej tajemnicą... Był już, niech pan nie zapomni, czwartek, a w sobotę przybywał jej mąż...

O dziewiątej usłyszałem, że przyszedł lekarz urzędowy; kazałem go poprosić. Był moim zwierzchnikiem w randze i jednocześnie moim współzawodnikiem. Ten sam lekarz, o którym ona wyrażała się wtedy tak pogardliwie i który widocznie dowiedział się już o moim zamiarze przeniesienia się do innego miasta, bo od pierwszej chwili czułem, że był moim nieprzyjacielem. Ale to właśnie dodało mi siły.

65