Strona:Zweig - Amok.pdf/60

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stole człowiek, który nie robi nic innego, tylko ciągle patrzy na wskazówki sekundowe zegarka... człowiek, który ani nie je, ani nie pije, ani pali, ani się nie rusza... który ustawicznie, słyszy pan, ustawicznie przez trzy godziny patrzy na białą okrągłą tarczę zegarka i na wskazówkę, która drgając obiega wokoło... Tak... tak... przebyłem ten dzień tylko czekając, czekając, czekając, czekając... ale czekając jak... tak, jak opętany szałem amoka, z tą obłąkaną wytrwałością bez rozumu, bez sensu...
Nie będę panu opisywał tych godzin... to się nie da opisać... nie rozumiem teraz sam tego, jak mogłem to przeżyć i nie dostać naprawdę obłędu... A więc o trzeciej minut dwadzieścia dwie... Wiem to dokładnie, bo patrzyłem bez przerwy na zegarek... ktoś puka do drzwi... Zrywam się... zrywam się i rzucam, jak tygrys na swoją ofiarę, jednym skokiem przez cały pokój, szarpię drzwi... mały Chińczyk stoi na korytarzu ze złożoną kartką papieru w rękach. Łapię ją chciwie, Chińczyk zmyka tymczasem.
Rozrywam kartkę, chcę czytać i nie mogę... robi mi się czerwono przed oczyma... niech pan sobie tylko wyobrazi tę mękę, mam nareszcie słowo od niej... i wszystko tylko drży i tańczy mi przed oczyma... Zlewam głowę wodą... rozjaśnia mi się... Jeszcze raz biorę kartkę i czytam:
— „Zapóźno! Ale niech pan poczeka w domu, może jeszcze pana przywołam.”

Bez podpisu, na zmiętym kawałku papieru, oddartego od jakiegoś starego ogłoszenia; kilka szybkich pociągnięć ołówkiem, zresztą, charakter pisma ener-

56