Strona:Zweig - Amok.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

roby... Zdaje się pozostawać w jakimś związku z klimatem, z tą duszną, ściśniętą atmosferą, która ciąży na nerwach, jak burza, aż wkońcu się łamią... A więc amok... amok objawia się tak: powiedzmy, jakiś zupełnie prosty, dobroduszny człowiek pije swój zwykły trunek spokojnie, jak zawsze... siedzi tępy, obojętny, zmęczony... podobnie jak ja siedziałem w moim pokoju.. naraz zrywa się, porywa sztylet i pędzi na ulicę... pędzi wprost przed siebie, zawsze tylko przed siebie.. nie wiedząc dokąd... Obala, co mu wejdzie w drogę, człowieka, czy zwierzę, krwawe upojenie podwaja jego gorączkę... Piana toczy mu się z ust, wyje, jak oszalały... ale pędzi, pędzi, pędzi, nie patrzy wprawo, nie patrzy wlewo, pędzi tylko z wrzaskiem i z krwią ociekającym sztyletem w ręce przed siebie... Ludzie po wsiach wiedzą, że żadna siła nie jest w stanie wstrzymać opętanego szałem amoka — więc krzyczą, ostrzegając naprzód, gdy widzą pędzącego zdaleka:
— Amok! amok!
I wszystko ucieka... ale on pędzi niesłysząc, pędzi niewidząc, obala wszystko, co mu wejdzie w drogę... aż go zastrzelą, jak wściekłego psa, albo aż sam upadnie tocząc pianę...

Raz widziałem takiego człowieka z okien mojego bungalow’u... straszny to był widok... ale tylko dlatego, że sam to widziałem, rozumiem mój stan w tych czasach... bo zupełnie tak samo, z tym wzrokiem wytężonym naprzód, nie patrząc ani wprawo ani wlewo, pędziłem jak opętany za tą kobieta... Nie wiem, co robiłem podczas tego szalonego

43