Strona:Zweig - Amok.pdf/250

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dzie, słyszysz? w tej jednej sekundzie poznał mnie ten człowiek, który mnie nie widział od czasu, kiedy byłam dzieckiem. Byłabym chciała uklęknąć przed nim i pocałować jego ręce. Ale wyjęłam szybko tylko banknoty, któremi mnie spoliczkowałeś i wsunęłam mu je w rękę. Popatrzył na mnie przestraszony i w tej chwili więcej może, zrozumiał mnie, niż Ty w ciągu całego Twojego życia.
Wszyscy, wszyscy rozpieszczali, kochali mnie. Wszyscy byli dla mnie dobrzy — tylko Ty, tylko Ty zapomniałeś mnie, tylko ty mnie nie poznawałeś nigdy...

*

Moje dziecko, nasze dziecko umarło — nie mam już teraz nikogo na świecie, kogobym mogła kochać, prócz Ciebie. Ale kimże Ty jesteś dla mnie, który przechodzisz obok mnie jak obok płynącej wody, który depczesz po mnie, jak po kamieniu, który ciągle idziesz i idziesz — a mnie pozostawiasz w wiecznem oczekiwaniu? Raz zdawało mi się, że Cię zatrzymam — Ciebie, wieczne uciekającego — w dziecku. Ale to było Twoje dziecko, i ono odeszło odemnie w nocy, bez litości, odeszło w daleką drogę, zapomniało o mnie i nie wróci już więcej. Jestem znowu sama, więcej sama niż kiedykolwiek — nic nie mam, nic nie mam od Ciebie — ani dziecka już nie mam, ani jednego słowa, ani karteczki, żadnej pamiętki. A gdyby kto wymówił przed Tobą moje nazwisko, obiłoby się obcym dźwiękiem o Twoje uszy. Cóż broni mi umierać, skoro dla Ciebie jestem martwa, dlaczego nie

246