Strona:Zweig - Amok.pdf/232

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

o niem, kiedy ono tu w ciemności śpi, śpi na zawsze i leży gotowe do odejścia bez powrotu, bez powrotu! Ale jakżebym była mogła powiedzieć Ci o tem? Nigdy nie byłbyś uwierzył, mnie, obcej, zanadto ochoczej towarzyszce owych trzech nocy, która oddała Ci się bez oporu, bez sprzeciwu... Nigdy nie byłbyś uwierzył owej przypadkiem spotkanej, obcej istocie bez nazwiska — że była wierną Tobie, niewiernemu!... Nigdy nie byłbyś bez wątpliwości uznał tego dziecka za swoje! Nigdy nie byłbyś się pozbył utajonego podejrzenia, choćby nawet moje słowa wydawały Ci się prawdą, że starałam się Tobie, zamożnemu człowiekowi, podsunąć owoc nocy, spędzonej z kim innym! Byłbyś mnie posądzał, byłby pozostał między Tobą a mną choćby przelotny cień niedowierzania! Tego nie chciałam. Pozatem, przecież Ciebie znam, wiem, że dla Ciebie, który lubisz tylko lekkie, niefrasobliwe bawienie się miłością, byłoby bardzo przykro naraz zostać ojcem, odpowiedzialnym za czyjeś losy. Byłbyś się czuł jakoś związany ze mną, Ty, który tylko w wolności umiesz oddychać. I byłbyś mnie — wiem, że byłoby się tak stało, mimo Twojej woli! — byłbyś mnie znienawidził za to związanie. Może tylko przez krótki czas, może przez chwilę byłabym Ci niewygodną, ale dumą moją było, żebyś przez całe życie mógł myśleć o mnie bez troski. — Wolałam raczej znosić wszystko, niż stać się ciężarem — Tobie, wolałam być tą jedną między Twemi wszystkiemi kochankami, o której będziesz myślał zawsze z miłością i wdzięcznością. Ale Ty przecież o mnie nie myślałeś nigdy, zapomniałeś mnie...

228