Strona:Zweig - Amok.pdf/214

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

którem było kilka kwiatków w kryształowym wazonie, Twoje szafy, Twoje obrazy, Twoje książki. Rzuciłam tylko ukradkiem jedno przelotne spojrzenie w Twoje życie, bo wierny Jan byłby z pewnością pozwolił mi dłużej przypatrzeć się wszystkiemu, ale ja wchłonęłam tem jednem spojrzeniem całą atmosferę tego mieszkania, i miałam pokarm dla moich nieskończonych marzeń o Tobie, na jawie i we śnie.

Ta chwilka, ta jedna krótka chwilka była najszczęśliwszą w całem mojem dzieciństwie. O tem chciałam Ci opowiedzieć, żebyś zaczął rozumieć nareszcie Ty, który mnie nie znasz, jak uległam było to życie, które się teraz kończy... O tej chwili chciałam Ci opowiedzieć, żebyś zaczął rozumieć giej[1], znowu najstraszniejszej chwili w mojem życiu, która przyszła, niestety, w tak niedługim czasie po tamtej. Mówiłam Ci już, że zajęta Tobą zapomniałam o wszystkiem, nie zwracałam uwagi na moją matkę, nie troszczyłam się o nikogo. Nie zauważyłam, że pewien starszy człowiek, kupiec z Insbrucku, który był w dalekiem powinowactwie z moją matką, przychodził do nas coraz częściej i zawsze zostawał dłużej, byłam z tego nawet bardzo zadowolona, bo zabierał mamę czasem do teatru, a ja mogłam wtedy zostać w domu sama, mogłam myśleć o Tobie, czatować na Ciebie, co było mojem najwyższem, mojem jedynem szczęściem. Pewnego dnia matka zawołała mnie ceremonjalnie do swego pokoju, żeby mi powiedzieć coś ważnego. Zbladłam i usłyszałam naraz potężne uderzenia serca: czy może coś przeczuwała, coś od-

  1. Przypis własny Wikiźródeł błędnie powtórzony fragment uzupełniony na podstawie wyd. z 1925 r. w tłum. Zofii Rittnerowej
210