Strona:Zweig - Amok.pdf/210

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

łabym ją chyba zadusiła, ale ona zaśmiała się jeszcze głośniej i z jeszcze większą ironją, aż łzy poczułam w oczach z bezsilnego gniewu. Zostawiłam ją na ulicy i pobiegłam na górę.

Od tej chwili kochałam Cię. Wiem, że nieraz kobiety wymawiały te słowa, szeptały je Tobie, rozpieszczonemu zdobywcy serc. — Ale wierz mi, nikt nie kochał Cię tak niewolniczo, tak wiernie, jak pies, i z takiem oddaniem, jak ja wtedy. Bo nic na świecie nie dorówna utajonej miłości dziecka; taka jest beznadziejna, służalcza, uległa, taka czatująca i namiętna, jak nigdy pożądająca i wymagająca miłość dorosłej kobiety. Tylko samotne dzieci potrafią swą namiętność utrzymać w tajemnicy, inne zdradzają swe uczucie, rozwlekają je w zwierzeniach, słyszały wiele i czytały o miłości, i wiedzą, że jest ona wspólnym losem wszystkich. Bawią się nią, jak zabawką, chełpią się nią, jak chłopcy pierwszym papierosem. Ale ja nie miałam nikogo, przed kim mogłabym się zwierzyć, nikt mnie niczego nie nauczył i nie przestrzegł przed niczem, byłam niedoświadczona i nie miałam pojęcia o życiu. Wpadłam w moje przeznaczenie, jak w przepaść. Wszystko, to, co we mnie rosło i dojrzewało, czuło tylko Ciebie, marzyłem o Tobie, jako o zaufanym przyjacielu. Mój ojciec umarł dawno, matka stała się dla mnie obcą wskutek swego niewesołego usposobienia, wiecznego przygnębienia i bojaźni, jaka charakteryzuje emerytów. Moje napół zepsute koleżanki były mi wstrętne, bo bawiły się tak lekko tem, co dla mnie było najwyższą namiętnością. Oddałam Tobie wszystko, wszystko, co

206