Strona:Zweig - Amok.pdf/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ze wszystkiemi manatkami — odetchnęliśmy wszyscy. Przez kilka dni wisiała na bramie kartka „mieszkanie do wynajęcia”, potem zdjęli ją, i przez stróża rozeszła się wiadomość, że wynajął je jakiś spokojny kawaler, literat. Wtedy po raz pierwszy usłyszałam Twoje nazwisko.
Po kilku dniach przyszli malarze, lakiernicy, tapeciarze, żeby doprowadzić do porządku mieszkanie po brudnych poprzednich lokatorach; przez cały dzień słychać było przybijanie, pukanie, czyszczenie, skrobanie, ale moja matka była z tego zadowoloną, mówiła, że teraz nareszcie skończy się to niechlujne gospodarstwo. Ciebie nie widziałam podczas całej przeprowadzki; wszystkich robót doglądał Twój służący, poważny, siwy lokaj, który wszystkiem kierował, cicho i rzeczowo. Imponował nam wszystkim bardzo, najpierw dlatego, że lokaj w naszym domu był wogóle nowością, a potem, że był on dla wszystkich tak nadzwyczajnie grzeczny, a jednocześnie nie poufalił się z inną służbą i nie wdawał się w niepotrzebne rozmowy. Mojej matce kłaniał się od pierwszego dnia, jak się należy damie, a nawet mnie, smarkatkę, traktował uprzejmie i z powagą. Gdy wymawiał Twoje nazwisko, czynił to zawsze z pewnem uszanowaniem, ze specjalnym respektem — widać było, że był przywiązany do Ciebie ponad granicę zwykłego przywiązania służących. A jak ja go za to kochałam, tego poczciwego, starego Jana, chociaż mu zazdrościłam, że zawsze mógł być przy Tobie i że Tobie służy!...

Opowiadam Ci to wszystko, mój ukochany, wszystkie te drobne, prawie śmieszne szczegóły, że-

200