Strona:Zweig - Amok.pdf/203

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tych czasów, ale ja, ja przypominam sobie każdą drobnostkę, pamiętam jeszcze, jak dziś, ów dzień, nie, ową chwilę, kiedy po raz pierwszy usłyszałam Twoje nazwisko i po raz pierwszy Ciebie zobaczyłam i jakże mogłoby być inaczej? Przecież wtedy dopiero zaczęło się dla mnie życie. Przeczytaj cierpliwie, mój ukochany, wszystko od początku, błagam Cię, niech Ci się nie sprzykrzy wysłuchiwanie mnie do końca, mnie, której nie sprzykrzyło się kochać Cię przez całe życie.

Zanim sprowadziłeś się do naszego domu, mieszkali za temi samemi drzwiami ludzie źli, kłótliwi i brzydcy. Ponieważ byli biedni, najbardziej nienawidzili biedy, sąsiadującej z nimi, a więc nas, bo nie chcieliśmy mieć z nic wspólnego z ich proletarjuszowską, dziką brutalnością. Mąż to był pijak i bił swoją żonę; często budził nas w nocy hałas upadających stołków i rozbijanych talerzy. Raz żona wybiegła do sieni z potarganemi własami, a za nią tak ryczał jej pijany mąż, aż ludzie powychodzili z innych mieszkań i zagrozili im policją. Moja matka unikała od początku wszelkich stosunków z nimi i zakazała mi rozmawiać z ich dziećmi, które z tego powodu mściły się na mnie przy każdej sposobności. Jeżeli mnie spotkały na ulicy, wołały za mną ordynarnemi wyrazami, a raz tak mnie zbiły kulami ze śniegu, że mi się krew polała z nosa. Cały dom nienawidził tych ludzi, jakimś ogólnym, wspólnym instynktem, a kiedy raz coś się stało — zdaje mi się, że to jego zamknęli za jakąś kradzież, i cała rodzina musiała się wynieść

199