Strona:Zweig - Amok.pdf/202

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wstrząsa, naprawdę oznacza koniec. Jeżeli będę musiała żyć jeszcze, podrę ten list i będę znowu milczała, tak jak milczałam dotychczas. Ale jeżeli będziesz ten list trzymał w rękach, będzie to znak, że ktoś, kto już nie żyje, opowiada Ci o swojem życiu, które było Twojem życiem, od pierwszej aż do ostatniej chwili świadomości. Nie obawiaj się moich słów, umarła już niczego nie żąda, ani miłości, ani współczucia, ani pociechy. Żądam od Ciebie tylko tego, żebyś wierzył we wszystko, co usłyszysz. Nie kłamie się w chwili śmierci jedynego dziecka.

Chcę przed Tobą odkryć całe moje życie, które się od tego dnia dopiero naprawdę zaczęło, kiedy Ciebie poznałam. To, co przedtem było, jest tak mętne, że moja pamięć nie jest w stanie wytworzyć sobie wyraźnego obrazu. Mam wrażenie jakiejś piwnicy, pełnej zakurzonych i pokrytych pajęczyną rzeczy i ludzi, o których moje serce nic nie wie. Kiedy Ty wszedłeś w moje życie, miałam trzynaście lat, i mieszkałam w tym samym domu, gdzie ty teraz mieszkasz, w tym samym domu, w którym teraz trzymasz ten list w rękach, to ostatnie tchnienie mego życia. Mieszkałam na tym samym korytarzu, naprzeciw drzwi Twego mieszkania. Z pewnością nie przypominasz sobie już nas: biednej wdowy po radcy (nosiła zawsze żałobę) i szczupłego podlotka — żyłyśmy cicho, w małomieszczańskim niedostatku. Nie słyszałeś pewnie nigdy naszego nazwiska, bo nie miałyśmy biletu na drzwiach mieszkania i nikt nigdy nie przychodził, nikt nie pytał o nas. Już tak dawno temu, piętnaście, szesnaście lat, nie, Ty już z pewnością nie pamiętasz

198