Strona:Zweig - Amok.pdf/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

czuć w całej pełni to magnetyczne przyciąganie jakiejś ludzkiej istoty. Kręcąca się karuzela zatrzymała się, melodja walca wydała ostatnie jęczące tchnienie. Podniosłem oczy i zobaczyłem jeszcze, jak postać obok mnie właśnie się odwróciła. Widocznie znudziło ją czekanie na taką drewnianą lalę. Przestraszyłem się. Zrobiło mi się całkiem zimno. Dlaczego dałem jej odejść, tej jedynej ludzkiej istocie, która w ową fantastyczną noc sama się do mnie zbliżyła i była gotowa mi się oddać? Pozamną gasły światła, z trzaskiem zamykano budę. Już był koniec. I nagle — ach, jakże mam teraz opisać ów gorący, gwałtownie powstający wir? — nagle — to przyszło tak gwałtownie, tak gorąco, jakgdyby mi jakaś żyła pękła w piersiach — nagle ze mnie, człowieka dumnego, wyniosłego, uzbrojonego w chłodną, towarzyską godność, wybuchnęło, jak niema modlitwa, jak kurcz, jak krzyk, to dziecinne a dla mnie tak niesłychane życzenie, — żeby ta mała, brudna, rachityczna dziewka zechciała jeszcze raz zwrócić głowę w moją stronę, tak, żebym mógł do niej przemówić. Bo nie byłem za dumny, żeby pójść za nią — moja duma była podeptana, stratowana, spłukana nowemi uczuciami — ale byłem zanadto słaby, zanadto bezradny. I stałem tak, drżący i wzburzony, sam, pod tym męczeńskim palem ciemności, czekając, jak nigdy dotąd nie czekałem od lat chłopięcych... Raz tylko — pamiętam — stałem wieczorem przed jakiemś oknem, patrząc, jak się jakaś kobieta pomału zaczyna rozbierać i ciągle z tem zwleka i nie przeczuwając, pozosta-

171