Strona:Zofia Kowerska - Pani Anielska.djvu/37

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niegodną była! Ale któż tu za nią spełniał służbę Bożą, kto ręce przykładał chorym, kto nawracał świętokradzców? Przecie ona tam, w tej strasznej jaskini... półtora roku... A tu inna siostra Rozalia... Widywano nad jej głową promieniste koło i jej ręce były pełne światła...
Zofia Zbrożkowa czuła, że jej się zmysły plączą... Boże, zmiłuj się nad Twoją sługą!
— Siostry — szepnęła — zostawcie mię! Pragnę sama zostać z...
Oczy bolesne podniosła ku ukrzyżowanemu Chrystusowi, wiszącemu nad klęcznikiem.
Siostry posłuszne wyszły, ale ona nie miała siły rzucić się na kolana przed Zbawicielem.
Ciało jej znużone odmówiło posłuszeństwa; zasnęła kamiennym snem tych, co po nadludzkich wysiłkach i zmęczeniach stanęli wkońcu u mety.
Siostry wchodziły do celi jej na palcach. Matka przełożona czuwała nad nią z pociechą w sercu, bo rozumiała, że tu kamienny sen był zbawieniem dla ciała.
Gdy się wieczorem ocknęła wreszcie, ujrzała matkę przełożoną wpatrzoną w twarz swoją. Surowe rysy starej kobiety owiewała miękkość wielkiego wzruszenia. Zapytała:
— Czy siostra wie? Nasza Pani Anielska znowu na ołtarzu stoi!
— Matko, pozwól mi iść do Niej! Pozwól do Jej stóp...
— Idź, siostro!
Zofia Zbrożkowa zerwała się z łóżka. Wspierała ją siła nieziemska. Zdawało jej się, że ją niosą skrzydła, nie zaś pokaleczone nogi. Przypadła do ołtarza, rzuciła się na kolana: