Strona:Zofia Kowerska - Pani Anielska.djvu/38

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Pani! — zawołała. — Tyś za mnie, niegodną, służbę spełniała! Tyś zstąpiła z ołtarza, by mnie, wiarołomną, od hańby ocalić! O, Pani, co mam czynić? Czy mam przed siostrami wyznać prawdę?.. Pani, jam sługa Twoja!
Usta Pani Anielskiej poruszyły się. Zbrożkowa usłyszała wyraźny szept:
— Chciałam, by Syn mój miał serce twoje bez podziału. Chciałam, by w tobie ziemska miłość wygasła. Idź, siostro Rozalio! Klasztoru nie opuszczałaś, bom ja pełniła służbę w twojem imieniu.
Siostra Rozalia padła krzyżem na posadzkę.
— Pani! — jęczała — jam niegodna, jam nędzna!.. Tyś raczyła... Tyś chciała, o Pani!..
Usta Pani Anielskiej poruszyły się raz jeszcze:
— Idź, siostro Rozalio! Módl się, pracuj i w Chrystusie kochaj maluczkich; kochaj wszystkich ludzi, nawet zbrodniarzy, a nienawiść miej tylko dla występku!..
Siostra Rozalia przypadła do białych nóżek Królowej Aniołów, przyłożyła do nich gorące usta i poszła na salę sierot, gdzie ją dzieci otoczyły kołem, a ona płakała łzami szczęścia i wzruszenia.
Mała Kasia przytulała się do niej, patrzała w jej oczy.
— Siostra dziś nie włożyła swojego jasnego kółeczka na głowę — rzekła — gdzie siostra to kółeczko schowała?
Od tego czasu nikt już nigdy nie ujrzał świetlanego koła nad głową siostry Rozalii i choć, z rozkazu matki przełożonej, nakładała ręce na chorych i kalekich, nikogo już nigdy z jego cierpień nie uleczyła.

KONIEC.