Strona:Zofia Kowerska - Pani Anielska.djvu/30

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niesiony przez męża płaszcz; habit i welon zamieniła na świeckie ubranie i stała się znowu panią Zofią Zbrożkową, która chciała uciec od światowych kajdan, a którą świat odbierał od cichego ustronia...
Dla niej wszakże świat nie istniał wcale. Ona pragnęła tylko wyrwać jedną duszę z otchłani. Gotowa była okupić to najsroższemi mękami, oddać życie własne, oddać spokój i szczęśliwość, byle spełnić obowiązek wiernej żony. Gotowa była własne ciało dać do podeptania, byle stopy nieszczęśliwego przestały zanurzać się w błocie występku.
Biedna kobieta nie wiedziała, że są dusze, których już ze szponów szatana żadne poświęcenia, żadne ofiary nie zdołają wyrwać, — dusze, które się lubują we własnej nędzy, dla których kałuża występku wydaje się rajem, które nie pragną zbawienia, bo używanie ziemskie jest dla nich wszystkiem.
Zbrożek udawał pokutnika dopóty, póki nie doprowadził żony do przygotowanego schronienia, gdzie miał oddanych sobie ludzi i gdzie mógł nie obawiać się już jej ucieczki. Znalazła się nieboga w jaskini zbójców. Zbrożek, zobaczywszy jej przerażenie, śmiał się dyabelskim śmiechem.
— Boisz się? — wołał — potom cię tu przyprowadził, żebyś się bała! A nie uciekniesz, bo jak widzisz, będzie tu dobra straż wkoło ciebie. Dałaś się złapać na moją pokutną komedyę, ale teraz się dowiedz, że ja niczego nie żałuję. Zabiłem Janka, boś go zanadto kochała, a ty nie masz prawa kochać nikogo obok mnie! Słyszysz? musisz kochać mnie jednego! Uciekłaś ode mnie, uciekłaś do Boga, więc się będę mścił nad tobą i nad twoim Bogiem! Aa... wolałaś kamienną Madonnę ode mnie? Zdawało ci się, że cię