— Nie wiem, taki jest dziwny, nic nie mówi, zamyśla się.
— Tomek nie mówi, nie wobrażam sobie tego — roześmiała się Zuzia.
— Naprawdę, milczy dziś od rana.
— Pewnie wymyślił coś niesłychanego. On ma zawsze szalone pomysły.
— Ale co wymyślił?
— Nie obawiaj się jeżeli to jakiś figiel to cała szkoła będzie o nim wiedzieć i mówić.
Na następnej lekcji Asia odpowiadała, nie miała więc czasu na obserwowanie Tomka, zajęta swoją odpowiedzią i stopniem jaki otrzymała.
— Czwórka — skonstatował Tomek — ty jesteś dobrze przygotowana Asiu.
— Nigdy nie byłem w szkole, to takie zabawne odpowiadać na stopnie.
— Zabawne? Nie uważam.
Jak się okazało Tomek miał słuszne powody aby uważać system stopni za mało zabawny. Po chwili bowiem odpowiadał z przyrody i wrócił na miejsce z stopniem niedostatecznym.
— Nie umiałeś — zdziwiła się Asia — dlaczego?
— Ach, zapomniałem zupełnie o tej przyrodzie — krzywił się Tomek.
Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/53
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.