Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Nie rozmawiał tym razem wcale. Nie kreślił nawet w bruljonie, Mimo to Asia spostrzegła, że myśli jego nie są wcale zajęte odbywającą się lekcją, gdy bowiem nauczycielka niemieckiego, powiedziała:
— A teraz poczytamy głośno, otwórzcie książki.
Tomek siedział w dalszym ciągu zamyślony i nieruchomy. Dopiero pchnięcie go przez Asię, doprowadziło go do rzeczywistości.
— Wyjmij książkę, czytamy.
— Co? — zapytał trochę nieprzytomnie Tomek.
— Czytamy — powtórzyła szeptem Asia.
Wtedy dopiero Tomek zrozumiał o co chodzi. Najwidoczniej więc nie słyszał wcale słów nauczycielki.
— Uważaj, Tomaszu — powiedziała surowo Asia, możesz przecież w każdej chwili odpowiadać i nawet nie będziesz wiedział od jakiego miejsca czytać.
— Twój przyjazd mnie natchnął — powtórzył Tomek w odpowiedzi, poprzednie niezrozumiałe słowa.
— Co ty mówisz Tomku?
— Później ci powiem.
Asia czekała więc zniecierpliwiona.