Strona:Zofia Dromlewiczowa - Siostra lotnika.djvu/112

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ka książkę i zjadła podwieczorek. Tomek nie przychodził jednak.
— Cóż to się stało z naszym przyjacielem — szalonym Tomkiem — zapytał Janek, przyzwyczajony do codziennych wizyt chłopca.
— Tomek pewnie nie przyjdzie.
— Dlaczego? Posprzeczaliście się?
— Nie. Tomek ćwiczy wolę.
— Co to znaczy?
Asia wyjaśniła bratu całą sprawę.
Janek słuchał uważnie, a pan Jasiński uśmiechnął się.
— Zdaje się, że towarzystwo Asi dobrze wpływa na Tomka, — zauważył — to bardzo zdolny chłopiec, ale wcale nie dba o siebie. Mam tu jego ostatnie wypracowanie. Pokażę ci je.
Pan Jasiński wyciągnął z szuflady zeszyt Tomka i wskazał stronicę pokreśloną czerwonym atramentem.
Janek przeczytał.
— Treść zupełnie dobra. Nawet bardzo dobra, ale spójrz ile błędów ortograficznych, ani jednego przecinka. Tomek uznaje tylko kropki i to też przeważnie zapomina je postawić. Chłopiec jest bardzo