Przejdź do zawartości

Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/87

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

mi. Ona również zaondulowała włosy Karolince.
Jaś nie pozwolił sobie nasmarować twarzy, zajęty był całkowicie próbowaniem skrzypiec. Antoś zaznajomił się po chwili ze wszystkiemi końmi, i zgodził się na skromną rolą wywoływacza, pomimo, że w głębi duszy pragnął popisać się swoją umiejętnością fikania kozłów.
— A ty, Janko, co będziesz robiła? — zapytała Karolinka, — mogłabyś także coś zaśpiewać.
— O nie, za żadne skarby świata — zawołała Janka, — nie potrafiłabym napewno wymówić ani słówka. Umarłabym z przerażenia.
— Więc, co będziesz robić?
— Mogę sprzedawać programy.
— A czy tu mają wogóle jakieś programy?
— Ludwik je rysuje.
Rzeczywiście, Ludwik zajęty był od godziny rysowaniem programów. Coprawda na rysowanie czasu było za mało i Ludwik poprzestał na ozdobnem wypisywaniu numerów przestawienia. Tylko kilka programów udało mu się ozdobić winietkami.
— Spójrzcie, ile osób!
— O, już dawno nie mialiśmy takiego przepełnienia — szepnęła zachwycona kobieta.
Zajęto rzeczywiście wszystkie miejsca.