Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nobarwnych kwiatów. — Od czasu jak przyjechałam, to jest od całych trzech dni, objęłam tu władzę. Wieczorami kładę duży fartuch, biorę zieloną polewaczkę i polewam kwiaty. Coprawda, resztę klombów polewa ogrodnik odrazu wodą z pompy, sikawką; mógłby i moje też tak podlać, bo to idzie prędzej, ale ja bardzo lubię mieć do czynienia z polewaczką. Gdy patrzę na nią, myślę sobie, że może byłoby dobrze zostać ogrodniczką, mieszkać w ogrodzie, ale nie w takim wielkim jak ten, tylko wiecie, w małym domku z ogródkiem, hodować kwiaty i jarzyny i spędzić tak całe życie w spokoju i ciszy. Jak myślisz, Janko?
— Nie wiem. — Janka była zakłopotana. — Ja też podlewam moje kwiaty, ale nie powiem, że chciałabym je przez całe życie podlewać.
— A co lubisz, fotografować?
— Lubię fotografować.
— Nie wiedziałaś, Janka mistrzyni sztuki fotograficznej, — wtrącił Antoś.
— Nie umiem fotografować, — wyznała Karolinka, — ale to musi być bardzo ciekawe zajęcie. Czy masz własny aparat?
— Tak, dostałam go w tym roku.
— Janka dlatego fotografuje, bo dostała apa-