Strona:Zofia Dromlewiczowa - Przygoda.djvu/140

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Więc co z tem zrobimy.
— Trzeba przedewszystkiem odcyfrować klucz.
Usiedli razem przy biurku.
— Szukajmy — powiedział Jaś, lecz nie było to wcale takie łatwe.
Napróżno, Karolinka próbowała odszukać, stosując najrozmaitsze litery alfabetu.
Klucz nie dał się rozwiązać. Nie pomogła także fachowa znajomość Jasia.
— Trzeba poczekać — zdecydowała wreszcie Karolinka.
— Poczekać na co? — zapytał ponuro Jaś — jakby od odcyfrowania klucza zależała cała jego przyszłość.
— Musimy poczekać na Antosia, na Jankę i Ludwika.
— Chcesz im to powiedzieć?
— Naturalnie.
— Przecież tu jest napisane wyraźnie: jeżeli jesteś obcy — uciekaj.
Karolinka zaniepokoiła się, przeczytała jeszcze raz kartkę.
— Nie, Jasiu, tu jest napisane inaczej. Jeżeli chcesz zagarnąć cudzą własność, to znaczy, gdyby ta kartka wpadła w niepożądane ręce i gdyby