Strona:Ziemia na lewo.djvu/22

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
bajka o kelnerze

kawiarnia była nabita szczelnie
kiwał się rajer nad każdym stolikiem
na palcach chodził po sali kelner
roznosił na tacy likier

i gdy do taktu orkiestry pstrej
stawiał przed gościem kotlet
ujrzał we fraku świński ryj
zmieszał się nagle i pobladł

dziwny mu w myślach zrodził się zamęt
w noc roziskrzoną po drutach biegł
cicho pod skrzypiec akompanjament
na dworze padał śnieg

i patrzył w ołtarz skąd schodził anioł
i wiatr go chłodził na strandzie
gdy kapał sosem na białą panią
w czarnym olbrzymim rembrancie

śnił mu się pomost rozkwitłych warg
i nie mógł po nim przeleźć
i widział tylko spasły kark
i szczęk ruchomą czeluść