Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/050

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wtedy? — noc w noc, dzień w dzień — — ja jestem całe życie jak ojciec nad ranem w nocnej zadymionej knajpie dla dorożkarzy; — wszystkie pory roku i dnia są dla mnie jedne: ja jestem stale nad ranem —
Cyprjan uśmiecha się serdecznie — nawet to trafne co mówi — i patrzy przenikliwie temu „nadrannemu“ między oczy; myśli intenzywnie: odejdź — odejdź — odejdź — no, prędzej, no — ; — gdyby się odwrócił i gdybym mu to mógł nakazać w kark — zarazby poszedł; wypróbowany sposób; ale taki się nie obróci! — akurat dzisiaj się wybrał, gdy taki (bał się powiedzieć: niepokój; z dużym wysiłkiem przeplatał to słowo innymi); — będę go między oczy sugerował, ale to już mniej skuteczne —
— co też ty! — a jej, jej —
— co? —
— no pantofle nosami do łóżka —
— to źle — ? —
— bardzo! — to odznaka pewnej choroby idącej do ciebie — fatalny prognostyk —; jak można, jak można! —
Schylił się i poprawił jak ma być — nosami na pokój.
— Zobaczysz, zaraz zdrów będziesz —
Po chwili:
— przyniosłem ci mój nowy tomik poezyj —
(— prawda! — przecież on też pisze, dobry rysownik, to mu się nic chce, tylko właśnie pisać! psia? jegomać — no, to się tak prędko nie skończy — wydałeś — ? — zapytał ze skwapliwą radością —)
— wydałem — to już drugi — pierwszy znasz? —