Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Stanisław Rzykowski też tu mieszkał w tym pensjonacie przy ulicy Osobnej — i on to naraił gospodynię Cyprjanowi, a Cyprjanowi gospodynię.
Pokoik Fałna był na szóstym, licząc od dołu, piętrze; było jeszcze siódme — i tam też był pensjonat, ale taki podejrzany, co to można na godziny pokoje odnajmować i przyjść z kim się chce i jak się chce; kwestia forsy; baraszkowanie. — Stamtąd to nieprzerwanym szeregiem bez liczenia się z porą roku lub dnia wędrowały w dół ku szóstemu piętru zawsze żywotne, głodne, rozmnażające się, zaborcze pluskwy. Cały dom uważały za kolonie. Były niedowytępienia; wciąż napływały nowe; bezustanna wędrówka rudych plemion; bramą narodów były okna i klatka schodowa; ideały ich były rasistowskie.
Okno Cyprjanowej klitki patrzało z otępiającą jednostajością w ocembrowaną oficynami studnię podwórzową — wprost: na ściany o martwych oknach, wdół w odmęt studni, na której dnie popieliły się nieruchomo cztery kuliste akacje, zasypywane kurzem i pyłem wytłukiwanym co rano z dywanów, chodników, kilimów, betów i ubrań, — gdy oko ku górze spojrzało, zachwytywało nieco szarzyzny gęstej lub strzępka gramolącej się niezdarnie w mazi zgniłego nieba chmury. Beznadziejnie.
Pensjonariuszami primo, secundo i tercio voto pani Schoenowej byli także państwo Powołowicze herbu Litawor (ze strzałą!), dobra Porohokotycze, stacja Stołpce (toż poczta). — Pan Marian, Alojzy Powołowicz tęgi, zażywny (dobrze odżywiony, tuczny), czerstwy, czerwony na pucołowatej gębie; z lekkim zezem; wąsy krótkie (lecz nie przycięte), pie-