Strona:Zegadłowicz Emil - Motory tom 2 (bez ilustracji).djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

czołowicie rozdzielone; zawsze ubrany w czymś takim, przypominającym mundur, niby „czynny członek starzy obywatelskiej“, bluza więc (wycięte w nawias klapki przy kieszeniach), portki („briczesy“) wpuszczone w lśniące, lakierowe cholewy butów; na lewym przegubie gruba, złota branzoletka z wisiorkiem przedstawiającym konia wyścigowego rasy angielskiej; jakaś odznaka na piersiach, diabli wiedzą co oznaczająca, ale duża, bardzo duża, widoczna na sto metrów; — wiadomo więc już, że pyszałek i zarozumialczuch; i że nic; poprostu dureń; co zresztą nie przeszkadzało mu uchodzić w swoim gronie familijno-sąsiedzkim za pięknego mężczyznę i takiego co to i do tańca i do różańca, i że, panie, statysta, jakby przyszło co do czego. Chód miał, pan Marian Alojzy taki przyhuśtały wgórę-wdół, wgórę-wdół — nazbyt kolana przyginał, a nogi stanowczo za cienkie — bo to i brzucho wydatne i w piersiach wypukły, w ramionach rozrosły — do takiego kadłuba nogi trzeba jak slupy, a on jak patyki te nóżęta, laskie. — Uśmiech u niego otwarty, miły owszem, zęby duże, równe, białe, jak na ogłoszeniach firmy Odol; a wogóle zdrowy jak byk. Rozmowa z nim to już tylko o wyścigach, rysakach, jak to wyciągniętym kłusem, i że w Rosji, a Carskie Sioło cud-miejscowość, o polowaniach, pudła, duble, cietrzewie, głuszce, łosie zdarzają się, ale rzadko, bo to już na wymarciu jak i te żubry — żubrówka ha, ha, ha — i tym po» dobne poślednie perypetie — a lubił rozparłszy się gadać, bardzo lubił; więc tak:
— jaż sobie na te błota wybierając się — bury sprawił nowe eleganckie; już przy wkładaniu widzę: