Strona:Zbigniew Uniłowski - Dwadzieścia lat życia t1.djvu/55

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niej, może rok temu, odwiedzał często wuja Kazia razem z matką. Przepisywała jakieś urzędowe papiery i wuj Kazio dawał jej za to trochę pieniędzy lub kartki żywnościowe. Wuj Kazio miał żonę Marię, istne czupiradło o złośliwym usposobieniu, i troje dzieci: dwóch chłopców i dziewczynkę. Lola była wyrafinowana, miała sześć lat; kiedy byli sami, pozwalała się Kamilowi gładzić ręką po udach. Błyszczały jej wtedy oczy i zasapywała się. Dzieci nazywały to zabawą w „doktora“. I kiedyś Kamil, dziwnie podniecony, uczynił Loli coś takiego, że krzyknęła, zerwała się i płacząc z bólu, biegała po pokoju. Kamil stał nieruchomy z przerażenia; lada chwila mógł ktoś nadejść. Co jej takiego uczynił? Dlaczego nie odpowiadała co jej jest. Usłyszał kroki na schodach, Lola płakała jeszcze głośniej. Ogarnął go strach i wstyd. „Nie płacz, bądź cicho, podaruję ci kolejkę, albo konia na biegunach, doprawię mu ogon, dam ci, tylko nie płacz“ — bełkotał. „Będę płakała, ojoj, jak boli... mamusia nie da ci podarować mi kolejkę, poczekaj, powiem, właśnie, że powiem“. Ale w tej chwili wszedł wuj Kazio i Lola momentalnie przestała płakać.
Kamil odetchnął i zaraz wyszedł, blady ze strachu. Na drugi dzień wuj Kazio przyszedł z wielką awanturą. Lola jest okaleczona, leży w łóżku. Słyszane to rzeczy, taki mały zbrodniarz, chuligan. Co to będzie za lat kilka? — Potem wuj Kazio długo szeptał z matką, po jego wyjściu Kamil otrzymał kilka lekkich uderzeń dyscypliną, bijąc go, matka zalewała się łzami. Od tej pory nie widział Loli, a wuja Kazia dopiero dzisiaj. Trochę straszno byłoby mu pójść teraz na Pra-