Strona:Zbigniew Uniłowski - Żyto w dżungli.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ci u nóg i...“ Tyle tylko! Żadnych wynurzeń. Podobnie rozmyślając, pełen obrzydzenia do otaczającej mnie rzeczywistości, zasypiałem na kupie kukurydzy. Ranek podźwignął się ze sztuczną energją, poto aby znów rozmazać się w skwarnej jednostajności dnia. Rozpoczęło się żmudne poszukiwanie złośliwie przyczajonych gdzieś w zaroślach burów. Nie chciało mi się brać w tem udziału, więc chcąc sobie skrócić czas do wyjazdu, wałęsałem się wpobliżu miejsca postoju. Zdołu dobiegał mnie skrzyp kieratu, zdaleka pohukiwania i okrzyki chłopów. W nieprzyjemnej żółtości już dopiekającego słońca, między wysuszonem zielskiem, powłóczyło się leniwie kilka brunatnych świń, a dwa wynędzniałe psy z obojętną rezerwą, nie odstępowały mnie na chwilę. Otoczenie to skłoniło mnie do pewnych obserwacyj. Psy były wychudłe, z wyblakłemi oczami i zdawały się chwiać na długich, cienkich nogach. Grzbiety ich pokrywały małe wypukłości z ropiejącemi otworami, przez które przeświecało różowe mięso. Akurat przechodził obok mnie Bełcik z uzdą w ręku, więc zapytałem go, na co te psy cierpią. Nie odpowiedział mi, tylko podszedł do psa, wprawnie nacisnął dwoma palcami guz i z ropiejącej dziury wystrzelił calowy, tłusty i biały robak z czarnemi oczkami. Pies cieniutko zaskuczał i odbiegł.
— To jest plaga zwierząt w Brazylji, nazywają się berny — wytłumaczył mi Bełcik i znikł w krzakach.
Niejednokrotnie już zdarzyło mi się widzieć krowy pokryte całemi kolonjami tego paskudztwa. W Brazylji istnieją specjalni zamawiacze, którzy podobno odczyniają na odległość pokryte pasożytami zwierzęta, i zaklinano mi się, że o pewnej porze dnia jak na komendę, wszystkie berny wypadają spod skóry. Te psy nasunęły mi porównanie, że właściwie cała ta Brazylja jest jakaś zaropiała i naszpikowana wszelkiem podskórnem i zewnętrznem świństwem. Nędza i brud w słońcu sprawia szczególnie ohydne wrażenie. Asenizacja tego kraju odbywa się naturalnie. Corvy oczyszczają ziemię z padliny, a świnie z kału