Strona:Zaczarowany królewicz (1939).djvu/12

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeżdżam na kilka tygodni do obcej krainy, gdzie jest wiele pięknych rzeczy.
Majka pobladła jeszcze bardziej i przytuliła się do ojca.
— Znów wyjeżdżasz?... — szepnęła.
Za to macocha i siostry aż pokraśniały z radości. Zaczęły klaskać w ręce i szeptem naradzać się między sobą. Wreszcie macocha odezwała się pierwsza:
— Drogi mężu, pragnęłabym bardzo mieć naszyjnik brylantowy i taki sam diadem. W przyszłym miesiącu będzie bal u księcia i chcę wyglądać tak wspaniale jak sama księżna.
— Dobrze, postaram się przywieźć ci te cacka.
— Ale muszą to być prawdziwe brylanty, nie fałszowane — przypomniała żona.

— A ja chcę mieć suknię srebrem tkaną. W twoich składach, ojcze, widziałam

10