Przejdź do zawartości

Strona:Zacharyasiewicz - Nowele i opowiadania.djvu/101

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Jakoż zaraz na wstępie zaczął pan Kryspin, oglądając się z trwogą na drzwi, czy fatalny lub raczéj szczęśliwy telegram nie wyprzedzi słów jego oświadczenia!...
A o pośpiech chodziło nm bardzo. Czuł to nawet w téj chwili instynktowo, że oświadczenie się powinno przed telegramem nastąpić. Po telegramie miałoby zupełnie inne znaczenie.
Możnaby go sumiennie posądzić o czysty materyalny interes. Powiedzianoby, że dla tego oświadczył się pewnie, iż w postaci nafty wytrysnął posag miljonowy! A teraz... teraz, gdy nawet złowrogie wieści o bankructwie ojca Maryi mówią — teraz oświadczenie jego nabierze nawet pewnego uroku poetycznego, jeżeli już koniecznie do takiego aktu poezyi potrzeba!
Tak sobie myślał pan Kryspin, a patrząc trwożliwie na drzwi, zaczął:
— Wiem, że popełniam pewną niestosowność, mówiąc na raz przed panią dobrodziejką i przed panną Maryą o rzeczy, o któréj tylko naprzód z panią dobrodziejką pomówić miałem. Ale serce moje nie może dłużéj zwlekać (tu pan Kryspin naprawdę poczuł łzy w oczach), nie może dłużéj taić tych słodkich marzeń, któremi przez kilka miesięcy karmiło się!... Pannie Maryi wiadomo zapewno było, że...
Marya uczuła szybkie uderzenie serca. Twarz zafarbowała się rumieńcem. Położyła rękę na piersi aby wzruszone serce uspokoić i ozwała się:
— Przepraszam, że tutaj panu przerywam, ale prawdziwa życzliwość, jaką mam dla pana, nie pozwala mi przemilczeć...