Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/72

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Uśmiechnął się stary ułan i pogładził wąsy. Korzystając z tak dobrej chwili, otworzył okno i donośnie, a nawet z kaloraturą wygwizdał: «Jechał Maciek od Szkalbierza», aż się po całem Radziejewie rozległo. Żona przyzwyczajona do podobnej fantazji starego ułana, nic na to nie mówiła, a nawet według wszelkiego prawdopodobieństwa, wcale go w tej chwili nie słyszała.
Teraz otwarły się drzwi.
— A goście, goście! — krzyknął Mietlica, ściskając Wojnę za rękę — a to podróżny, prawda podróżny!...
Kaszub skłonił się gospodyni i obrazom świętym, nie domyślając się wcale taktyki starego ułana. Gospodyni powitała grzecznie i po chrześciańsku przybyłych, a gdy do tego Mietlica, ścisnąwszy za rękę Kaszuba, jakiś dziwny, żabi głos z niej wydobył, kochana Małgosia była pewną, że Pan Bóg na pokusę przysłał jej dzisiejszych gości. A chcąc przyzwoicie wyjść z tej pracy, szepnęła do ucha mężowi:
— Zapewnie przenocują tutaj... Zgotuję kiełbasę z sosem... A może i piwa...
Mietlica kiwał głową na wszystko, uśmiechał się i głaskał wąsy. A gdy żona za wieczerzą z izby wyszła, przechylił się do ucha Wojny i szepnął:
— Niech tylko stary z młodą nigdy się nie żeni! Nie każda taka święta, jak nasza majorowa!
Wojna uśmiechnął się do przyjaciela, ale nic mu na to nie odpowiedział. Wszystkie jego myśli skierowane były do zielonej ropuchy, którą Kaszub na stole położył. W głowie jego dojrzewał jakiś ważny plan.
— Przychodzi mi na myśl — ozwał się po chwiil — że Grzanka tymczasem może u mnie mieszkać. Możecie go tam zaprowadzić i okazać mu, jak i kiedy zegary się nakręcają. Tylko ostrożnie, aby nie popsuł.
Kaszub skłonił się za tak wielkie dobrodziejstwo, przyrzekł pilnować święcie wszystkiego i nic nie ruszać. Wojna jeszcze przestrzegł go przed swoim niebezpiecznym sąsiadem, opisał mu jego sklep, jego uśmiech szyderczy, okrągłą czapeczkę i brzuch tłusty. Zaklinał go, aby mu się nigdy nie pokazał.
Kaszub przyrzekł wszystko święcie uczynić, a ekonom obiecał przez te kilka dni donosić mu nieco żywności.
Tymczasem przyszła na stół kiełbasa z sosem. Rozprawiano wiele o Kaszubach i o zargu, a gdy już około północy stary ekonom pod pierzynkę się wsunął, miał sny roskoszne, cudowne! Śniło mu się, że przy zdolnościach swoich, jakie dzisiaj okazał, mógłby być najmniej majorem, a gdy tym tytułem trochę się nacieszył, wyawansował na