Strona:Zacharjasiewicz - Na kresach.djvu/73

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

pułkownika, potem na jenerała, wreszcie nad samym ranem został hetmanem jakiejś wielkiej armji, a tak głośno komenderował i szablą, wywijał, że wszystkich ze snu pobudził i na ręce kilka sińców sobie nabił.

— Tam do kata! — krzyknął, przecierając oczy. — Mógłbym być Napoleonem, gdybym nie był Mietlicą!



IV.

Gdy Jerzy od starego zegarmistrza do swego mieszkania powrócił i z gorączkową niecierpliwością przebierać się zaczął, podsunął mu służący spory pakiet pod rękę, który był właśnie przed chwilą z poczty odebrał. Jerzy rzucił okiem na pakiet, a domyśliwszy się jego treści, kontynuował dalej swoje ubranie.
Za kilka minut był już gotów. Do ósmej godziny brakowało jeszcze trzy kwadranse. Była to zwykła godzina, w której schodzono się w zamku na herbatę. Chcąc zatem ten czas czemś zapełnić, który wnosząc z jego niecierpliwości, zagrażał mu być strasznie długim, odpieczętował pakiet i zajął się przeglądaniem jego treści. Była to zwykła posyłka książek najnowszych z księgarni poznańskiej.
Na samym wierzchu leżało piękne album w żółtej okładce. Był to zbiór rycin, zdjętych z najnowszych obrazów znakomitych artystów. Jerzy przerzucił kilka kartek; na trzeciej stanął, patrzał na nią uważnie, a potarłszy ręką czoło, wstał i począł się przechadzać.
Była to kopja najnowszego obrazu Herbsthofera, przedstawiająca pokusę ś. Antoniego. Artysta pojął i po mistrzowsku oddał ten przedmiot. Z ciemnego tła jaskini występuje silna postać świętego. Widać, że silny duch wprowadził tego człowieka do tej jaskini, oderwawszy go od uciech i roskoszy światowych; ale widać także, że i ciało to silne, z którem duch staczać musi walki, i krew gorąca, trudna do ochłodzenia kontemplacjami o marnościach tego życia... Przed nim skała, silna jak jego wiara, a na skale krzyż, to godło jego życia... Z każdego cienia, z każdego półświata, wieje zimna, grobowa woń ascetyzmu... Święty modli się... Na błękitnym obłoku przypływa doń piękne, czarujące widmo... Dwie kobiety, splecione uściskiem, zbli-