Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/198

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dnak i te drobne akcesorya, już o jego pozycyi towarzyskiéj świadczyć mogły, postarał się o to, aby na ludzi z poddasza sprawiały pewien efekt.
Najprzód ustawił elegancką stalugę wykładaną drzewem hebanowém. Potém palisandrowe pudełko z farbami. Do umywania rąk po pracy stała na stoliku srebrna miednica, wewnątrz złocona. Do niïéj należał srebrny kubek bogato złocony, nader misternéj roboty. Wykwintna toaletka z różnemi przyborami, zajęła miejsce pod oknem.
Anusia, która pierwsza była przypuszczona do oglądania tego tajemniczego pokoiku, opowiadała dziwy o tych prześlicznych rzeczach szambelanowéj i Tereni. Widziała tam także drogi perski dywan, który nakrywał skromną dreliszkową sofkę.
Gdy nowy lokator już się zupełnie urządził i kilka dachów z kominami na płótnie narysował, ubrał się nader wykwintnie i przyszedł z pierwszą wizytą do swoich sąsiadek.
Szambelanowa miała twarz poważną i czytała w jakiejś grubej księdze. Terenia przy niéj bawiła się robótką kobiecą.
— Bardzo jestem wdzięczny przypadkowi, ozwał się nowy lokator, który mnie natchnął zachcianką artytyczną a przytém dał mi poznać wielce szanowną matronę naszą, panią szambelanowę!