Strona:Zacharjasiewicz - Milion na poddaszu.djvu/181

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

sne oczy wypakowany powóz pułkownikowéj. Wkrótce pojawiła się w bramie domu pułkownikowa. Była świeża, rozpromieniona i młodszą o dziesięć lat.
Nazajutrz opowiadano na salonach warszawskich, że pułkownikowa znudziwszy się spokojem tych salonów, ułożyła sobie nową awanturkę i kazała się z własnego domu jakiemuś majorowi francuzkiemu wykraść, aby mieć jaką taką emocyę!... Podczaszyc się na to uśmiechał, ale temu nie przeczył.