Strona:Zacharjasiewicz - Chleb bez soli t.2.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nikt jej inaczej nie widział, jak z profilu! Więc kochasz się w tym profilu?... Starościna Eufenia ma przecudne brwi... czy jesteś pan niemi oczarowany?... A może prześliczne uszko panny wojewodzianki kijowskiej sen panu odbiera?... Zadarty do góry nosek pani Eweliny mógłby także serce pana zadrasnąć?... Już wiem! Blada twarz miecznikówny widziana przy świetle księżyca, odebrała panu spokojność!.. Nieprawdaż? Nic pan na to nie odpowiadasz?
— Czekam, aż pani z kolei przyjdziesz na swoje prześliczne, wonne warkocze! — odpowiedział Janusz.
Rzeczywiście, Atalia miała bardzo piękne włosy. Wstrząsnęła niemi z dumą i rzekła:
— Moje warkocze są zbyt grube, a złote ptaszki łapią się tylko w sidełka z niewidzialnych nici.
— Tysiące niewidzialnych sidełek mieszczą się w tym złotym warkoczu!
— Widać, że żadnego z nich dotąd nie spotrzebowałam.
— Tem większe dla mnie niebezpieczeństwo wobec całego, nietkniętego jeszcze arsenału...
— Co pan czynisz w razie niebezpieczeństwa? Czy pan uciekasz, czy się... poddajesz?
— W tym wypadku poddałbym się z rozkoszą na łaskę i niełaskę.
Atalia podniosła znowu wachlarz do twarzy